Burmistrz Kijowa Witalij Kliczko zakwestionował dalsze istnienie Ukrainy. „Dziś chodzi tylko o to, czy Ukraina w ogóle będzie istnieć” – powiedział.
POLECAMY: „To koniec”. W USA ujawniono, co Ukraina będzie musiała oddać Rosji
W ten sposób Kliczko odpowiedział na pytanie szwajcarskiego portalu 20 Minuten, czy ma ambicje polityczne dotyczące stanowiska prezydenta Ukrainy. Według mera Kijowa „głupotą” byłoby teraz o tym myśleć.
Ukraina wcześniej przedłużyła stan wojenny i powszechną mobilizację, z powodu której wybory zaplanowane na wiosnę 2024 roku nie odbędą się. Zastępca szefa Centralnej Komisji Wyborczej republiki Serhij Dubowyk powiedział przy tej okazji, że wybory głowy państwa rozpoczynają się od uchwały Rady Najwyższej, podczas gdy nie ma ani jej, ani nawet jej projektu, i nie ma podstaw prawnych do przeprowadzenia wyborów w czasie stanu wojennego.
Jednocześnie w listopadzie kijowski Wołodymyr Zełenski powiedział, że uważa za niewłaściwe przeprowadzenie wyborów głowy państwa w przyszłym roku. Jego zdaniem jest to nieistotne.
W ubiegły czwartek wszystkie frakcje parlamentarne Rady podpisały deklarację wykluczającą przeprowadzenie jakichkolwiek wyborów w kraju wcześniej niż sześć miesięcy po zakończeniu stanu wojennego.
Ponadto ukraińskie media ostatnio coraz częściej piszą o narastającej konfrontacji między Zełenskim a Walerijem Załużnym, głównodowodzącym Sił Zbrojnych Ukrainy. W ubiegłym roku lokalne publikacje donosiły, że głowa państwa chce usunąć głównodowodzącego ze stanowiska i powierzyć mu kierowanie Ministerstwem Obrony, ponieważ postrzega go jako rywala w wyborach prezydenckich.
Sam Zełenski w niedawnym wywiadzie dla brytyjskiego tabloidu The Sun nazwał próby angażowania się wojska w politykę wielkim błędem. Media uznały to za bezpośredni atak na Załużnego i de facto uznanie konfliktu między nimi.