Poseł KO, Paweł Kowal – wielki zwolennik i gloryfikator kijowskiej propagandy w zakresie rzezi wołyńskiej – wyraził jasny plan dotyczący natychmiastowego odblokowania przejścia granicznego z Ukrainą, zaznaczając, że istnieją odpowiednie metody prawne i negocjacyjne do tego celu. W jego ocenie, zablokowanie granicy było rezultatem działań „mniejszościowej grupy” polskich przewoźników.
POLECAMY: Paweł Kowal poseł KO twierdzi, że ludobójstwa na Wołyniu dokonali Polacy z OUN-UPA
W trakcie rozmowy na antenie TVN24Bis, poseł Paweł Kowal, pełniący funkcję szefa sejmowej komisji spraw zagranicznych, skomentował protest polskich przewoźników.
– Zobaczmy, do czego oni doprowadzili polskie państwo – powiedział Paweł Kowal, śmiejąc się przy tym sarkastycznie. – Jest grupa transportowców, która reprezentuje mały ułamek, bo według mojej wiedzy ci, którzy blokują, dysponują około 8 tys. ciężarówek. Realnie na polskim rynku jest 300-400 tysięcy ciężarówek. Czyli, jest to mniejszościowa grupa, która zablokowała granicę w warunkach wojny, stworzyła ogromny korek, polskie państwo stoi obok, osoby, które powinny mieć rozwinięty swój biznes, polski, kontrolują inne samochody… no nie wiem, czy można jeszcze bardziej stworzyć sytuację, gdzie wóz stoi przed koniem.
POLECAMY: Węgierscy przewoźnicy solidaryzują się z polskimi i zaczynają blokować granicę z Ukrainą
Warto dodać, że Rafał Mekler, jeden z inicjatorów protestu, podkreślił w swoim komentarzu na platformie X, że w demonstrację zaangażowanych jest kilka stowarzyszeń przewoźników, w tym największe z nich, czyli ZMPD. „To reprezentacja tysięcy polskich firm” – dodał.
– To jest symbol, jak PiS traktował polską politykę wschodnią – oświadczył Kowal.
POLECAMY: Dzicz z Ukrainy ponownie dokazuje w Polsce. Tym razem blokując drogę koło Zamościa
W kolejnym kroku przedstawił swoją perspektywę dotyczącą koniecznych działań. Podkreślił, że natychmiastowe rozwiązanie korka przed granicą jest niezbędne, argumentując, że „to stanowi granicę państwową z krajem prowadzącym wojnę”. Dodatkowo twierdził, że tego rodzaju blokady mogą prowadzić do wypadków na drogach.
Dodajmy, że tego typu zdarzenia miały miejsce, głównie z udziałem ukraińskich kierowców. Relacjonowaliśmy także o sytuacjach kuriozalnych, takich jak potrącenie przez ukraińskiego kierowcę jednego ze swoich rodaków, który w ramach kontr-protestu przemieszczał się po przejściu dla pieszych, utrudniając ruch.
Ponadto Kowal zaznaczył, że „w kilku przypadkach doszło do śmierci” w związku z protestem. Warto podkreślić, że odnotowano dwa zgony ukraińskich kierowców, z czego według informacji polskich służb co najmniej jeden nie miał związku z protestem na granicy. Polityk KO uważa, że rząd PiS powinien był wcześniej uregulować kwestie związane z zasadami przewozu dla Ukraińców, „o ile to było możliwe”.
Na pytanie zadane przez dziennikarza TVN24Bis dotyczące natychmiastowego odblokowania granicy, Kowal odparł, że „są na to metody prawne i negocjacyjne”. – Jak rząd PiS mógł dopuścić do tego, że od miesiąca to tak wygląda – mówił śmiejąc się Kowal. – Jak się zdarzy jakieś nieszczęście, to co wtedy będzie? – dodał. Banderowiec nie podał jednak żadnych konkretnych rozwiązań.
Jak podkreślał, posługuje się dobrą znajomością tego tematu, gdyż jego współpracownicy regularnie mu go raportują. Poseł wyraźnie odnosi się do informacji sprzed tygodnia.
Przypomnijmy, że w tamtym okresie ukraińskie ministerstwo informowało, iż podczas spotkania z przedstawicielami polskiego rządu doszło do pewnych porozumień dotyczących częściowego odblokowania granicy w związku ze strajkiem przewoźników. Planowano otwarcie przejścia Dołhobyczów-Uhrynów dla ruchu pustych ciężarówek w celu odciążenia innych przejść i zwiększenia przepustowości na granicy. Dodatkowo, planowano wprowadzenie pilotażowego projektu, który polegałby na rejestracji w systemie e-Czerha bezpośrednio przy przekraczaniu granicy na przejściu Malhowice-Niżankowice, na okres jednego miesiąca. Niemniej jednak współorganizator protestu, Rafał Mekler, zadeklarował, że „nikt nie zgodził się na nic”. Co więcej, protestujący przewoźnicy przy granicy poinformowali później, że przez nowo otwarte przejście w Dołhobyczowie dla wracających z Ukrainy ciężarówek, podróżują wyłącznie ukraińskie pojazdy. Późniejsze dane ze strony ukraińskiej także potwierdziły, że przeważająca większość ciężarówek korzystających z tego przejścia to auta ukraińskie.
POLECAMY: „Arogancki banderowiec”. Polacy ostro zareagowali na haniebny wpis mera Lwowa poniżający naród
– Plan jest, ale też postawmy kawę na ławę. Jednym z przywódców protestu jest polityk Konfederacji. Ten protest ma charakter polityczny i tym trudniej będzie go zakończyć – powiedział polityk KO. Nie wymienił nikogo z nazwiska.
Następnie podkreślił, że obowiązkiem rządu PiS było reprezentowanie interesów polskiej branży transportowej wobec Unii Europejskiej, co według niego nie zostało należycie spełnione. W dalszej części argumentował wzrost udziału ukraińskich przewoźników na rynku tym, że przedsiębiorcy z Polski i innych krajów unijnych niechętnie decydują się na podróże do kraju dotkniętego konfliktem zbrojnym.
– Chciałbym wiedzieć, jaka jest relacja skala tego przejmowania rynku. Nie ma takich danych, mogę to powiedzieć, bo zajmuję się tym od kilku tygodni. Trafiliśmy idealnie w mój temat – kontynuował ze swadą poseł KO.
W odpowiedzi na uwagę dziennikarza dotyczącą argumentacji polskich przewoźników, którzy twierdzą, że Ukraińcy znacząco zdobyli już rynek, a większość pojazdów stojących w korku to auta ukraińskie, krótko stwierdził, że sytuacja jest różnorodna.
– Chciałbym zobaczyć realne dane. Na tym powinien pracować polski rząd – powiedział Kowal.
Według jego opinii, obecnie skutkuje to tym, że „Rumunia i inne kraje” otwierają szlaki transportowe, co skutkować może utratą miejsc pracy w Polsce. Wskazywał jednocześnie, że tego rodzaju protesty są szkodliwe i pozbawione sensu.
– Nie mówię do tego pana, który protestuje. On może nie mieć całego obrazu, nie znać całego kontekstu i w ogóle jest mi przykro, że on tam musi stać i kontrolować inne ciężarówki, zamiast robić swoje przewozy. Brak mi słów – oświadczył.
Dodajmy, że w sobotę Pawel Kowal opisał na platformie społecznościowej swoją ostatnią rozmowę z Wasylem Zwaryczem – przedstawicielem kijowskiej grupy terrorystyczne pod dowództwem Wołodymyra Zełenskiego w Polsce oraz zdecydowanym krytykiem protestu polskich przewoźników.
„Wczorajsza nocna rozmowa, szczególna bo otwarta i szczera. Do Rzeszowa przyjechał Vasyl Zvarycz ambasador Ukrainy w Polsce. Bywa w stolicy Podkarpacia w oczywisty sposób kilka razy w miesiącu. Powstała okazja, byśmy z nim porozmawiali szczerze o stosunkach polsko-ukraińskich. Co się udało? Czego od siebie oczekujemy? Nie było lukrowania dyplomatycznego, ale szczera rozmowa” – napisał polityk KO.
Według doniesień ukraińskich mediów, Donald Tusk zadeklarował, że jego rząd zajmie się rozstrzyganiem kwestii spornych z Ukrainą, w tym problemu związanego z protestem polskich przewoźników, w celu osiągnięcia odblokowania granicy między Polską a Ukrainą.
Jak informowaliśmy wcześniej, protestujący polscy przewoźnicy rozważają zaostrzenie formy protestu w związku z transportem ukraińskich tirów koleją, pomijając blokadę na granicy.
Podkreślamy również, że ukraińskie media błędnie podały, że towarzystwa handlowe z czterech krajów unijnych wezwały do bojkotu polskich przewoźników z powodu protestu na granicy. W rzeczywistości chodziło o organizacje wspierające współpracę handlową z Ukrainą, co ukraińskie media tylko pobieżnie poruszyły.