W związku z niedawnymi atakami rebeliantów Huti na statki, koncern naftowy BP ogłosił w poniedziałek tymczasowe wstrzymanie wszystkich dostaw ropy naftowej przez Morze Czerwone. Morze to stanowi jedną z kluczowych tras transportu ropy naftowej, paliw oraz towarów konsumpcyjnych na świecie.
POLECAMY: Wielka Brytania ostrzegła przed nowym globalnym zagrożeniem
BP podkreślił, że decyzja ta wynika z priorytetu bezpieczeństwa i ochrony pracowników, zarówno własnych, jak i tych działających w ich imieniu. W związku z narastającym zagrożeniem dla żeglugi na Morzu Czerwonym, firma będzie monitorować sytuację i dostosuje decyzję o wznowieniu tranzytów w zależności od ewolucji sytuacji w regionie.
Jemeńscy rebelianci Huti, wspierani przez Iran, dokonują ataków za pomocą dronów i pocisków na statki przemieszczające się przez cieśninę Bab al-Mandab, znanej również jako Brama Łez. Rebelianci publicznie deklarują poparcie dla palestyńskiej organizacji Hamas i twierdzą, że atakują statki zmierzające do Izraela, choć nie jest pewne, czy wszystkie zaatakowane jednostki faktycznie zmierzały w tamtym kierunku.
W wyniku tych ataków wiele firm frachtowych, w tym światowe giganty takie jak MSC i Maersk, zawiesiło przewozy towarów przez Morze Czerwone. Tego samego dnia tajwańska firma Evergreen ogłosiła tymczasowe zaprzestanie przyjmowania izraelskich ładunków i poleciła załogom swoich kontenerowców wstrzymanie żeglugi przez Morze Czerwone do czasu odwołania.