Poseł Grzegorz Braun kilka dni temu był gościem w programie Moniki Jaruzelskiej. W trakcie rozmowy poruszono różne tematy, w tym także incydent z 12 grudnia, w którym polityk ugaszał gaśnicą świeczki chanukowe.
– Osiągnął Pan to, że rzeczywiście jest o Panu najgłośniej. Przykrył Pan wszystkich – mówiła o akcji z gaśnicą Jaruzelska.
– I trudno nie pomyśleć, że ja to tak sprytnie zaplanowałem wszystko – powiedział Braun.
– No właśnie, zbrodnia nie w afekcie, tylko z premedytacją – wtrąciła prowadząca.
– Ja sobie bardzo cenię, że Pani pamięta, że jestem reżyserem. Bardzo cieszę się też z tej pochlebnej recenzji, że Pani tak wysoko ocenia moje możliwości, reżyserskie talenta i niech tak zostanie. I niech tak zostanie. Towarzysze, rozkminiajcie, jak było, kto zainspirował, sam wymyślił, czy dla poklasku, czy z jakichś innych przyczyn – stwierdził poseł.
POLECAMY: Wrocławianie mówią nie! Świece zgaszone, świecznik wywrócony, flaga Izraela spalona
– Niech oni tak kombinują. Niech Pani tego nikomu nie mówi, ale ja Pani powiem, że przecież nikt by tego nie przewidział, nikt by tego nie przewidział, że ci idioci urządzą dogrywkowe, powtórkowe palenie tych świec, że ci durnie z mediów mainstreamowych, reżimowych – od „Gazety Wyborczej”, do „Gazety Polskiej” – będą się na mnie wyżywać tak, że dopiero po paru dniach się opamiętają i ktoś tam zwróci uwagę: oj, czy myśmy tego wszystkiego za bardzo nie wypromowali – wskazał.
– Ja bym naprawdę tej groteski, że na gwizdnięcie, wywołani do tablicy, będą przybywać prezydenci, ambasadorowie, marszałkowie, będą palić te świece, biorąc udział w rytuale, o którego istocie – to jest wersja dla nich pochlebna, optymistyczna wersja, że oni po prostu są tak zadufanymi ignorantami, że nie mają pojęcia, w czym biorą udział, co oczywiście tych, spośród nich, którzy sądzą, że jeszcze są katolikami, w niczym nie usprawiedliwia, ponieważ po prostu nie godzi się brać udziału w rytuałach obcych kultur – przyznał.
– Ja bym tego wszystkiego nie wymyślił, ale jeśli koledzy, którzy tam siedzą teraz w służbach trzyliterowych, jakiś też podobno stolik, co najmniej kryzysowy, na mnie niegodnego jest zmobilizowany, to wolna droga. Niech siedzą – dodał.
– Ja cieszę się, bo daję ludziom zajęcie. Rozkminiajcie towarzysze, siedźcie, piszcie te raporty, wiem, że przed świętami trzeba je jeszcze złożyć, więc sporo ludzi ma robotę z tego, i w mediach, i przy Rakowieckiej. Tam zmiana władzy, ale jednak obowiązki trzeba wykonywać – zaznaczył.
– Pani redaktor, nic dwa razy się nie zdarza. Ale jeśli pyta Pani, czy… – mówił dalej Braun, odnosząc się do pytania, czy powtórzyłby akcję z gaśnicą.
– Jak w piosence, „czy warto było”? – wtrąciła Jaruzelska.
– O, myślę, że spopularyzowałem fakty obce, nieznane moim rodakom, w szerszym świecie również. Myślę, że to jest cenne, że poziom intoksykacji naszego życia publicznego przez ludzi, którzy albo ze szczerych satanistycznych przekonań, albo z ignorancji błogiej propagują tego typu antycywilizacyjne, barbarzyńskie rytuały, spopularyzowanie tego fakt na pewno ludzi zaalarmowało, są ludzie, którym to jakoś otworzyło oczy i to myślę, że jest rzecz dobra – wskazał Braun.
– To jest wartość, że mamy (…) rzucenie snopu jasnego światła na polską scenę polityczną i zaprezentowanie się w całej okazałości tej zjednoczonej koalicji, zjednoczonego frontu chanukowego w Sejmie Rzeczpospolitej Polskiej, ponieważ i lewica z lewej, i lewica z prawej licytowała się tylko na takie rytualne potępienia i licytowali się tylko, kto sroższych kar na mnie zażąda. Myślę, że to jest dla wszystkich rodaków pożyteczne. Teraz państwo lepiej widzicie, że to jest zaiste leczenie dżumy cholerą – wskazał, przytaczając metaforę ukutą przez Janusza Korwin-Mikkego.
– Pan marszałek Hołownia, który tak bardzo chciał się zaprezentować publiczności jako marszałek najfajniejszy z fajnych, w krótkim czasie dokonał rozległej autodemaskacji, jako żwawy zamordysta, który na gwizdnięcie talmudystów właśnie będzie miał za nic prawo, regulamin Sejmu. Myślę, że to jest pożyteczne, że widać, kto tutaj jest kim – zaznaczył.
– Pytanie, jakie z tego wnioski zostaną wyciągnięte przez szeroką, patriotyczną publiczność, kiedy staje się tak oczywiste, że to jest zjednoczony front chanukowy kontra my, normalni Polacy, którzy – uwaga – chcą, żeby realizowany był bardzo prosty program (…), „żeby Polska była polska” – dodał.