Premier Donald Tusk poinformował, że pojawiły się trudności związane z planowanymi zakupami uzbrojenia od Korei Południowej, zaznaczając, że „problemem” jest brak koreańskiego kredytu. Tusk stwierdził, że w związku z tym pojawiają się wątpliwości dotyczące zawartych kontraktów, jednak nie jest jasne, czy dotyczą one już udzielonych zamówień czy też tych, które są jeszcze w fazie planowania.
Podczas środowej konferencji prasowej dziennikarz propagandowej TV Republika zapytał premiera Donalda Tuska o ostateczną kwotę wydatków na zbrojenia w 2024 roku oraz o sytuację dotyczącą kontraktów z Koreą Południową. Reporter przypomniał, że były premier Mateusz Morawiecki podawał kwotę 138 mld zł, natomiast po przejęciu władzy przez centrolewicę suma została zredukowana do 118 mld zł, a następnie do 108 mld zł, zgodnie z zapisami budżetowymi na przyszły rok.
Tusk podkreślił, że jego rząd dąży do utrzymania „rekordowych wydatków na zbrojenia” jednocześnie zwracając uwagę na efektywne wydawanie środków. Zobowiązał się do dokładnego zbadania, czym dokładnie różnią się te kwoty oraz jakie są przyczyny tego rozbieżności.
„Intencją (…) jest zwiększyć wydatki na obronność i tu będę na pewno konsekwentny” – powiedział premier.
Zadeklarował, że w czwartek zamierza publicznie przedstawić szczegóły dotyczące propozycji związanych z obronnością i zakupami, jakie zostały uwzględnione w budżecie.
POLECAMY: BGK poinformował o przekazaniu stu autobusów szkolnych na Ukrainę, która pluje Polakom w twarz
Jednocześnie, Tusk przyznał, że „z koreańskimi zakupami pojawił się problem”.
– Nie wiem, kto kogo wprowadził błąd, czy źle to skalkulował minister [obrony Mariusz – red.] Błaszczak, czy Koreańczycy się wycofali, ale istotną część zakupów koreańskich miał sfinansować kredyt, który miała udzielić Korea. Okazało się w finale, że doszło do jakiegoś nieporozumienia. Nie chcę teraz zrzucać na nikogo winy, ale okazało się, że nie ma tego kredytu koreańskiego, więc jeśli pojawiają się wątpliwości co do kontraktów koreańskich, to wynika to z tego, co ujawniło się jeszcze zanim wygraliśmy wybory – oświadczył szef rządu.
POLECAMY: Tusk: Nie będę się wahał przy wprowadzaniu ograniczeń „pandemicznych”
Donald Tusk stwierdził, że sprzęt pochodzący z Korei miał istotną zaletę, ponieważ był dostępny natychmiast, lecz jednocześnie posiadał również pewne wady.
– Nie chcę tu rozstrzygać, bo nie jestem specjalistą, ale mam prawo tak powiedzieć. Naszym zadaniem jest rozjaśnić wszystkie wątpliwości, jesteśmy to winni opinii publicznej – zaznaczył. Dodał, że przez ostatnie półtora roku prosił ówczesne władze o zaprezentowanie informacji o każdym z dużych kontraktów zbrojeniowych, „czy nie ma gdzieś pułapek”, ale bez skutku.
– Biorąc pod uwagę skalę wydatków i kwestie bezpieczeństwa, będziemy starali się zrobić uczciwy i błyskawiczny przegląd dotychczasowych kontraktów. Z intencją ich kontynuowania, żeby nie było wątpliwości – podsumował premier Tusk.
Sprawę skomentowali komentatorzy i eksperci z branży zbrojeniowej.
„Jeśli umowy zawarte z Koreą Południową nie mają zabezpieczenia kredytowego, to jest gorzej niż myślałem (sprawa dla odpowiednich służb), choć z tej wypowiedzi nie wynika jasno, czy chodzi o już udzielone zamówienia, czy te planowane” – napisał Tomasz Dmitruk.
Następnie Dmitruk publicznie zapytał byłego ministra obrony, Mariusza Błaszczaka, oraz jego zastępcę, Wojciecha Skurkiewicza” „czy dotąd podpisane umowy na zakupy sprzętu wojskowego z Korei Południowej mają zabezpieczenie finansowe na cały okres ich realizacji w postaci mechanizmów dłużnych pozyskanych z Korei Południowej”.
W lipcu bieżącego roku „Rzeczpospolita” doniosła, że Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak planuje zaciągnięcie kredytu w wysokości aż 100 mld złotych na zakup broni w Korei Południowej. Wśród zamówień znalazły się czołgi K2, haubice samobieżne K9, lekkie samoloty bojowe FA-50GF i wyrzutnie rakietowe K239 Chunmoo. Według informacji gazety, pierwszy kredyt, jaki został zaciągnięty przez polski rząd w bankach Korei Południowej, wyniósł około 36,8 mld złotych (9,2 mld dolarów). W ten sposób Minister Błaszczak planował sfinansować większość ogromnego zamówienia sprzętu wojskowego złożonego w Seulu w 2022 roku. W późniejszym czasie południowokoreańskie banki wyczerpały swoje możliwości finansowania eksportu broni do Polski.
Po zmianie rządu w Polsce nowe władze zapowiedziały ponowne rozpatrzenie umów podpisanych przez poprzedni rząd. Informacje te wywołały niepokój w Korei Południowej. Agencja ds. zakupów broni tego kraju oświadczyła, że śledzi rozwój sytuacji wraz z innymi zainteresowanymi resortami, zaznaczając, że ewentualne wycofanie się z umowy byłoby trudną decyzją dla Polski.
POLECAMY: Kredyt zaciągany przez PiS na uzupełnienie sprzętu wydanego na Ukrainę wyniesie aż 100 mld dolarów
Według doniesień z listopada, rząd Korei starał się przekonać lokalne banki do udzielenia Warszawie pożyczki konsorcjalnej na finansowanie kolejnych kontraktów. Jednakże niektórzy koreańscy legislatorzy wyrazili obawy co do zdolności Polski do spłacenia tak wysokich pożyczek, nawet jeśli uda się uzyskać finansowanie.
Wcześniejsze informacje wskazywały, że zmiany polityczne oraz brak funduszy mogą wpłynąć negatywnie na plany Polski dotyczące zakupu broni, chociaż część sprzętu już dotarła do kraju. Rząd Korei Południowej prowadził rozmowy z Polską w sprawie zawartych umów zbrojeniowych, starając się upewnić, że nowa administracja będzie kontynuować umowy podpisane przez poprzedni rząd, obawiając się możliwości ich anulowania. Szacuje się, że umowy na czołgi, haubice, myśliwce i systemy artylerii rakietowej mają wartość łącznie 13-14 mld dolarów.
Przypomnijmy, że rząd PiS podpisał „umowę ramową” na dostawę 152 armatohaubic Krab, jednocześnie zrzekając się odpowiedzialności za podpisanie faktycznej umowy przez swoich następców. To nastąpiło krótko po podpisaniu umowy wykonawczej na 152 haubice K9.