Byli „dziennikarze” Telewizji Polskiej przenieśli się z siedziby na Woronicza do TV Republika (medium propagandowe pod nadzorem Kaczyńskiego), gdzie postanowili kontynuować swoją propagandę na rzecz upadłego PiS. W świetle obowiązującego prawa te decyzje mogą skutkować nieprzyjemnymi i kosztownymi konsekwencjami.
POLECAMY: „Oglądasz ma własne ryzyko”. Kaczyński przeniósł swoją propagandę do TV Republika
Przypominamy, że rewolucja w Telewizji Polskiej rozpoczęła się 20 grudnia, kiedy wyłączono kanały informacyjne rozpowszechniające pisowską propagandę i zapowiedziano nową erę w stacji. Pracownicy nie mieli dostępu do siedziby, a na Woronicza pojawili się prominentni politycy partii PiS, w tym Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki, którzy po nieudanej próbie zatrzymania zmian zaczęli nawoływać do puczu.
POLECAMY: Nielegalna RMN działająca na polecenie Kaczyńskiego powołuje w ciągu doby drugiego „prezesa” TVP
Propagandyści z TVP podjęli decyzję o opuszczeniu stacji, przenosząc się na antenę kolejnego propagandowego medium TV Republika, gdzie publicznie krytykowali wydarzenia w Telewizji Polskiej.
W programie „Jedziemy” emitowanym na antenie TVP Info widzowie mogli zobaczyć Michała Adamczyka, Bronisława Wildsteina oraz Michała Rachonia, którzy również postanowili przenieść się do nowej stacji i stamtąd nadawać swój propagandowy program zachowując identyczną formułę programu. Nie ulega wątpliwości, ze taka zmiana jest niezgodna z obowiązującym prawem i osoby te mogą być pociągnięte do odpowiedzialności prawnej.
Mamy tutaj dwie istotne kwestie do rozważenia. Pierwsza dotyczy praw autorskich, i zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie przysługują one Telewizji Polskiej. Druga sprawa to zakaz konkurencji, co może skutkować głównie konsekwencjami finansowymi, zwłaszcza jeśli doszło do naruszenia prawa autorskiego lub złamania zakazu konkurencji. Nasi prawnicy z Kancelarii również ujawnili potencjalne skutki dla TV Republika, sugerując, że istnieje prawdopodobieństwo, iż jest to uznawane za kradzież utworu. Niemniej jednak nie wydaje się, aby dziennikarze mieli zamiar przejmować się ewentualnymi konsekwencjami, gdyż przez kilka ostatnich dni kontynuowali swoje działania. Nawet Michał Rachoń zdecydował się przeprowadzić wywiad z Mateuszem Morawieckim w nowym miejscu pracy.
POLECAMY: Dziennikarz kontrolowanej przez PiS „Telewizji Publicznej” zakłócał konferencję prasowa Tuska
W związku z tym działaniem podnieść należy, ze jeśli dziennikarze mają w umowach zapisy zakazujące pracy dla konkurencji w trakcie trwania umowy z TVP, a Telewizję Republika uznaje się za konkurencję zgodnie z umową, to grożą im kary umowne, o ile są one przewidziane jako sankcje w umowie.
Przypominamy, ze celebryci z Telewizji Polskiej, oprócz standardowych umów o pracę, mieli podpisywane umowy B2B z nadawcą, działając jako przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą, dotyczące konkretnych programów.
Umowa Michała Adamczyka na prowadzenie obu programów miała ważność jeszcze przez kilka miesięcy, a jego miesięczne wynagrodzenie sięgało ponad 40 tys. zł netto. Dziennikarz został usunięty z obu programów na początku września po publikacji informacji przez portal Onet, który ujawnił, że dwie dekady temu był oskarżony o pobicie swojej partnerki, a sprawa została wówczas warunkowo umorzona.
W umowie Adamczyka określono, że w przypadku wcześniejszego zakończenia współpracy, TVP będzie zobowiązana do zapłacenia wynagrodzenia za kilka miesięcy okresu wypowiedzenia oraz nałożenia zakazu konkurencji.
Podobne warunki zawarto w umowie B2B Danuty Holeckiej, która prowadziła program „Wiadomości”. Holecka zakończyła swoją współpracę pod koniec grudnia, a media sugerowały, że może otrzymać nawet 600 tys. zł za okres wypowiedzenia i zakaz konkurencji. Jednak Holecka zaprzeczyła temu, informując, że podpisując dokumenty związane z wypowiedzeniem na początku grudnia, zrezygnowała z odszkodowania z tytułu zakazu konkurencji.
Warto również dodać, że na chwilę obecną nie jest jasne, w jaki sposób sprzęt TVP jest używany do emisji programów na antenie TV Republika.
W czwartkowe popołudnie pełniący obowiązki dyrektora biura spraw korporacyjnych TVP poinformował pracowników, że Michał Adamczyk, Samuel Pereira i Marcin Tulicki zostali odwołani ze stanowisk i „nie mają prawa dawania jakichkolwiek poleceń pracownikom lub współpracownikom TVP, niezależnie od podstawy ich zatrudnienia lub współpracy”.
Ponadto podkreślił, że „tworzenie treści w czasie, który powinien być poświęcony na obowiązki wobec TVP lub przy użyciu infrastruktury TVP, a następnie udostępnianie jej konkurencyjnym mediom, może być uznane za działanie nieuczciwej konkurencji lub stanowić podstawę do działań dyscyplinarnych i innych środków przewidzianych przepisami prawa”.
Nie ulega wątpliwości, że użytkowanie infrastruktury TVP na antenie TV Republika osoby te narażają się na zarzut wyrządzenia TVP szkody swoim działaniami, co rodzi ich osobistą odpowiedzialność cywilną z art. 415 Kodeksu cywilnego.
Sprawy dotyczące wykorzystywania infrastruktury TVP do świadczenia usług dla TV Republika prawdopodobnie dotyczą osób na wyższych szczeblach hierarchii niż zwykli dziennikarze, takich jak ci odpowiedzialni za sprzęt i bezpieczeństwo, a niekoniecznie są uwzględnione w umowach dziennikarskich. Warto jednak przypomnieć, że jednym z nadających dla stacji Tomasza Sakiewicza jest Michał Adamczyk, dyrektor TAI, który odpowiada za powierzoną mu redakcję.
Nie ulega również wątpliwości, że propagandowa TV Republika emituje na swojej antenie program do złudzenia przypominający Wiadomości TVP. Problem w tym, że jest to nie tylko oszustwo, ale też łamanie praw autorskich. W tej sytuacji telewizji grozi utrata koncesji oraz milionowe kary i konieczność zapłacenia odszkodowań na rzecz telewizji publicznej. Na antenie propagandowej telewizji pojawiają się też osoby mające podobno zakazy konkurencji z TVP.
W związku z propagandą, jaką rozpowszechniają przez polityków PiS oraz TV Prepublika w zakresie rzekomo nielegalnego „przejęcia” przez ministra Sienkiewicza mediów narodowych wyjaśniamy:
W myśl obowiązującego prawa decyzje ministra Sienkiewicza w zakresie odwołania nielegalnej Rady Mediów Narodowych oraz zarządów i rad nadzorczych TVP, PAP Polskiego Radia wchodzą w życie od razu, chyba że ktoś je zaskarży, a sąd okręgowy prawomocnie orzeknie ich nieważność. Teraz więc, do czasu orzeczenia sądu, decyzje Sienkiewicza są legalne. Czyli jedynym prawowitym prezesem telewizji jest Tomasz Sygut.
POLECAMY: „Oglądasz ma własne ryzyko”. Kaczyński przeniósł swoją propagandę do TV Republika
Działając z przekroczeniem prawa decyzje Sienkiewicza podważa PiS, i jego ludzie w TVP. Przypominamy, że politycy upadłego PiS nie posiadają kompetencji sądu co powoduje, że ich zachowanie w zakresie okupacji budynków PAP, TVP i TAI, należy kwalifikować jako samosąd, który w Polsce jest karalny.
Nie ulega wątpliwości, że w myśl prawa podjęta uchwała przez zdelegalizowaną RMN jest uchwałą nieistniejąca, ponieważ pochodzi od nieistniejącej rady Nadzorczej.
Pisowscy członkowie RMN działający na rzecz Kaczyńskiego narażają się na zarzut wyrządzenia TVP szkody swoim działaniami, co rodzi ich osobistą odpowiedzialność cywilną z art. 415 Kodeksu cywilnego.
Informujemy, że nasza Kancelaria w dniu 25.12.2023 roku zdecydowała się wnieść zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pisowskich prowokatorów w związku z nielegalną okupacją siedzib PAP, TVP, TAI oraz PR pod przykrywką prowadzenia interwencji poselskich w dniu dzisiejszym postanowiliśmy zawiadomić organy ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Treść zawiadomienie przedstawiamy poniżej.