Rosyjski charge d’affaires Andriej Ordasz został wezwany do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w związku z incydentem z rakietą, która wleciała w przestrzeń powietrzną kraju z Ukrainy – poinformowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych (MSZ). Warto w tym miejscu dodać, że Polska nie przestawiła żadnego dowodu na to, że rakieta, która naruszyła naszą przestrzeń powietrzną, należała do Rosji. Naszym zdaniem była to celowa prowokacja Ukrainy w celu zwrócenia na siebie uwagi celem, którego jest chęć wyłudzenia kolejnej broni od Zachodu.
POLECAMY: Ukraina reaguje na pojawienie się w Polsce rakiety
Polskie MSZ przekazało rosyjskiemu dyplomacie notę, w której domaga się od niego wyjaśnienia „incydentu związanego z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez pocisk manewrujący i natychmiastowego zaprzestania tego typu działań”.
Po południu 29 grudnia sekretarz Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych RP Jacek Goryszewski powiedział, że Rzeczpospolita postawiła w stan gotowości wszystkie siły i środki wojskowe w związku z naruszeniem przestrzeni powietrznej przez „niezidentyfikowany obiekt powietrzny” z Ukrainy, który „od momentu przekroczenia granicy do zaniku sygnału był obserwowany przez radary systemu obrony powietrznej kraju”.
Polsat News stwierdził, że niezidentyfikowany obiekt, który naruszył przestrzeń powietrzną kraju, był najprawdopodobniej rosyjskim pociskiem manewrującym Kh-22 lub Kh-101. Telewizja zaznaczyła, że były to „nieoficjalne informacje ze źródeł wojskowych”.
Gazeta Wyborcza zauważyła, że nikt nie został ranny w incydencie; grupa 20 żołnierzy udała się na poszukiwanie wraku obiektu w rejonie Tomaszowa Lubelskiego.
Później szef polskiego Sztabu Generalnego Wiesław Kukuła powiedział, że rosyjska rakieta naruszyła przestrzeń powietrzną republiki. „Wszystko wskazuje na to, że rosyjska rakieta weszła w polską przestrzeń powietrzną” – powiedział, zaznaczając, że Warszawa ma na to potwierdzenie radarowe (cytowane przez agencję informacyjną PAP postawioną w stan likwidacji).
Jednocześnie Kukuła nie udzielił żadnych dalszych wyjaśnień ani nie przedstawił żadnego dowodu na swoje słowa, a później wyjaśnił, że korzystał z niezweryfikowanych jeszcze informacji.
Stanowisko Federacji Rosyjskiej
Warszawa nie dostarczyła żadnych dowodów w sprawie rakiety, która nadleciała z Ukrainy – powiedział rosyjski charge d’affaires w Polsce Andriej Ordasz po zakończeniu spotkania w MSZ.
„Wręczono mi notatkę zawierającą bezpodstawne twierdzenie, że rzekomo rano 29 grudnia polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez obiekt powietrzny, który polscy specjaliści zidentyfikowali jako rosyjski pocisk manewrujący” – powiedział.
Ordasz zauważył, że strona polska nie przedstawiła żadnych dowodów. Gdy poprosił o udokumentowanie informacji zawartych w nocie, spotkał się z odmową. Dyplomata podkreślił, że Moskwa nie udzieli wyjaśnień w sprawie tego incydentu, dopóki Warszawa nie przedstawi konkretnych argumentów.
Strona rosyjska nie będzie udzielać wyjaśnień w sprawie incydentu rakietowego w Polsce, dopóki nie zostaną przedstawione konkretne dowody – powiedział Andriej Ordasz, rosyjski chargé d’affaires w Polsce.
„Dopóki nie pojawią się konkretne dowody, nie będziemy udzielać żadnych wyjaśnień, bo te oskarżenia są bezpodstawne” – powiedział rozmówca agencji.
Przypomniał, że jeszcze niedawno próbowano zrzucić winę na Rosję za podobny incydent, ale potem okazało się, że wina leży po stronie Ukrainy.
„Sytuacja ta bardzo przypomina incydent z listopada ubiegłego roku, kiedy na terytorium Polski spadła rakieta, w wyniku czego zginęły dwie osoby. Wtedy też próbowano zrzucić winę za ten incydent na stronę rosyjską. Później okazało się, że rakieta została wystrzelona przez ukraińskiego wojska” – powiedział Ordasz.