W Polsce zagaszenie przez posła Brauna świec chanukowych zapalonych na terenie Sejmu wywołała powszechne oburzenie. Również we Francji obecność tego symbolicznego świecznika w Pałacu Elizejskim oraz jego zapalanie spotkało się z krytyką ze strony samego przewodniczącego Crif (Rady reprezentacyjnej organizacji żydowskich we Francji), Yonathana Arfi. Jego zdaniem obchodzenie żydowskiego święta w pałacu prezydenckim to „błąd”.
POLECAMY: Obrończyni Chanuki w Sejmie, która naruszyła nietykalność posła Brauna otrzymała medal
Różnice w podejściu do tej kwestii wynikają głównie z odmiennego spojrzenia na rozdział państwa od religii w Polsce i we Francji. Yonathan Arfi argumentuje, że „zapalanie świecy chanukowej w Pałacu Elizejskim jest sprzeczne z republikańskim DNA”. Paradoksalnie, podobieństwo z Polską tkwi w tym, że usuwanie symboli chrześcijańskich z przestrzeni publicznej jest akceptowane, a ich profanacja praktycznie bezkarne, co może prowadzić do wzrostu antysemityzmu, zwłaszcza jeśli dla symboli judaistycznych stosuje się inne standardy.
Różnice w postrzeganiu rozdziału państwa od religii w Polsce i we Francji są tu kluczowe. Yonathan Arfi twierdzi, że „zapalanie świecy chanukowej w Pałacu Elizejskim jest sprzeczne z republikańskim DNA”. To zwraca uwagę na problematykę podobną do tej związanej z posłem Braunem w Polsce, gdzie usuwanie symboli chrześcijańskich ze sfery publicznej może prowadzić do wzrostu społecznego antysemityzmu, jeśli zrobi się wyjątek dla symboli judaistycznych.
W kontekście Francji należy również uwzględnić wojnę w Gazie, która skomplikowała perspektywę wielu obywateli i lewicowych działaczy muzułmańskich, oddzielających wydarzenia z okresu II wojny światowej i Holocaust od działań państwa Izrael i Żydów wobec mieszkańców Gazy. Dotychczasowy immunitet Izraela zaczął się kurczyć, mimo ciągłych deklaracji Republiki.
Niemniej jednak, społeczność żydowska we Francji nie wyraża jednolitego zdania. Yonathan Arfi, przewodniczący Crif, nazwał zapalanie świec w obecności prezydenta Macrona „błędem”, argumentując, że nie jest to odpowiednie miejsce do obchodzenia święta, ze względu na republikańskie wartości związane z oddzieleniem sfery publicznej od spraw religijnych. Jednakże, 7 grudnia Macron przyjął nagrodę im. Lorda Immanuela Jakubowicza, przyznawaną przez Konferencję Rabinów Europejskich, za walkę z antysemityzmem i ochronę wolności religijnych. To wydarzenie również budziło kontrowersje, a szef Crif był zaskoczony, uważając organizację uroczystości religijnej za niezgodną z tradycyjną rolą władz publicznych.
Podsumowując, obecność i obchodzenie świecznika chanukowego w Pałacu Elizejskim we Francji i związane z tym kontrowersje rzucają światło na złożoność relacji między państwem a religią, zarówno w Polsce, jak i we Francji.
Lewicowi komentatorzy starają się wyjaśnić atak terrorystyczny w Paryżu, sugerując, że winę za to ponosi „zapaść systemu psychiatrycznego”.
Jean-Luc Mélenchon, lider lewicowej partii France Insoumise, dziwi swoimi komentarzami po ataku islamskiego terrorysty, który zaatakował nożem turystę z Niemiec. Pomimo powiązań napastnika z terrorystami i planowania zamachów, Mélenchon skupił się na aspektach psychiatrycznych, nazywając czyn „morderstwem i obrażeniami spowodowanymi urojeniowymi motywami religijnymi”.
Mélenchon posunął się nawet do generalizacji ataku, twierdząc, że „kilku z nas groziły śmiercią osoby, które wydają się być tego samego pokroju”. Wzywa do świadomości konsekwencji zapaści systemu leczenia psychiatrycznego, podkreślając potrzebę opieki, monitorowania i przymusowego leczenia, aby uchronić osoby podobne do napastnika przed potencjalnym niebezpieczeństwem.
Warto również zauważyć, że po ataku terrorystycznym premier rządu oskarżył nie tylko system psychiatrii, ale także Zjednoczenie Narodowe, zarzucając mu „podsycać kontrowersje”. Krytycy zauważają, że to kolejny przykład próby przekierowania uwagi od rzeczywistego problemu, jakim jest imigracja i jej długofalowe skutki, na inne obszary, takie jak bezpieczeństwo społeczne czy działania służby zdrowia.
Wśród politycznych spórów po ataku, Zjednoczenie Narodowe zostało skrytykowane za sprzeciw wobec „środków antyterrorystycznych”, co premier Borne uznała za „podsycanie kontrowersji”. Jordan Bardella, szef RN, zwrócił uwagę na polityczną porażkę ministra spraw wewnętrznych, Géralda Darmanina, podkreślając potrzebę skutecznej walki z -em, w tym internowania osób związków z islamistycznym -em.
Niezależnie od tych wydarzeń, atak w Paryżu i podobne incydenty nie są odosobnione. Protesty przeciwko brakowi bezpieczeństwa we Francji organizowane przez rodziny ofiar, jak ta po zamordowaniu 68-letniej Fabienne przez nieletniego cudzoziemca, świadczą o narastającym niezadowoleniu społecznym, które niekoniecznie jest skierowane przeciwko psychiatrom, ale raczej wyraża ogólny gniew Francuzów.
Bezkarni „antyfaszyści”
Lewicowi aktywiści, nazywający się „antyfaszystami”, zostali niedawno uniewinnieni od kary za napad na siedzibę prawicowego stowarzyszenia studentów „Bastion Social” w 2018 roku, pomimo dokonania aktów wandalizmu. Sąd francuski uznał materialną winę pięciu „działaczy antyfaszystowskich”, ale zdecydował się nie wymierzać żadnych kar, co może stanowić zachętę do podobnych ataków.
Decyzję sądu wpłynęło także rozwiązanie przez władze republikańskie związku studentów „Bastion Social” w 2019 roku, który grupował członków prawicowego związku studenckiego Union Défense Group (GUD). Związek ten został oskarżony o „nawoływanie do nienawiści i dyskryminacji”. W przypadku „antyfaszystów”, ich prawnik uznał to za „akt polityczny w ramach walki z ultraprawicą”, porównując to do działań związków rolników, które pozostają bezkarnie, pomimo agresywnych działań.
W tym kontekście rząd rozwiązał także grupę Division Martel, oskarżając ją o popieranie przemocy wobec „Antify, osób imigracyjnych i domniemanych muzułmanów”, a także promowanie postaw „nacjonalistycznych i ksenofobicznych”. Rząd podejmuje radykalne środki wobec ugrupowań prawicowych, włącznie z rozwiązywaniem stowarzyszeń.
Ostatnim przykładem tego podejścia jest rozwiązanie organizacji tradycjonalistów katolickich z Academia Christiana, oskarżając ją o „nawoływanie do nienawiści i dyskryminacji”. To nierównowaga w środkach, gdzie lewicowi aktywiści są często uniewinniani lub nie ponoszą praktycznie żadnych konsekwencji, podczas gdy ugrupowania prawicowe doświadczają radykalnych działań ze strony rządu i MSW. Etykietowanie tych organizacji jako „ultraprawicowe” wiąże się z wykluczeniem z dyskursu społecznego i zakazem działalności, co budzi kontrowersje.