Jestem zdziwiona determinacją prokuratury. Ponieważ nie mam nic do ukrycia, proszę o ujawnienie moich pełnych danych oraz publikację mojego wizerunku – poinformowała agencję PAP była prezenterka TVP, Paulina Smaszcz w wydanym we wtorek oświadczeniu.
Pod koniec grudnia prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec znanej celebrytki i byłej prezenterki telewizyjnej, między innymi z programu „Pytanie na śniadanie” – Pauliny Smaszcz. Zarzut dotyczy nielegalnego ujawnienia danych adresowych znanej aktorki na jednym z portali społecznościowych – poinformowała agencja PAP.
W przekazanym we wtorek komunikacie dla PAP Smaszcz wyraziła zdziwienie decyzją prokuratury, która już wcześniej odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie.
– Nie znam powodów, dla których to samo wydarzenie raz oceniono jako zgodne z prawem, a za chwilę doszukano się w nim złamania prawa. W związku z tym, że nie mam sobie nic do zarzucenia, bardzo proszę o podawanie moich pełnych danych oraz publikację mojego wizerunku – przekazała.
Według informacji dostarczonych przez PAP, sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Warszawa–Śródmieście w Warszawie, która skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia w Warszawie.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Szymon Banna, poinformował agencję PAP w niedzielę, że Paulinie Smaszcz zarzucono „nielegalne przetwarzanie danych osobowych innej osoby w sieci internetowej poprzez ujawnienie jej danych adresowych na jednym z portali społecznościowych”.
Wydarzenie miało miejsce w czerwcu 2023 roku. Według relacji mediów, Paulina Smaszcz, znana celebrytka i była prezenterka m.in. z programu „Pytanie na Śniadanie”, rzekomo opublikowała na platformach mediów społecznościowych zdjęcie pozwu, który otrzymała od obecnej partnerki swojego byłego męża.
W przekazanym dokumencie rzekomo ujawniono miejsca zamieszkania świadków, w tym adres znanej aktorki, która zasłynęła m.in. z udziału w serialu „M jak miłość”.
– Przesłuchana w charakterze podejrzanej Paulina Smaszcz nie przyznała się do zarzuconego jej czynu i odmówiła składania wyjaśnień – podał prok. Szymon Banna.
Wskazał, że czyn, za który się odpowiedzialna, niesie ryzyko kary do dwóch lat pozbawienia wolności.