Przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych pojawił się Michał Wypij, były poseł związany z partią Porozumienia Jarosława Gowina. Podczas swojego zeznania opisał on różne metody nacisków, jakie rzekomo wywierała na niego i jego kolegów partia Prawo i Sprawiedliwość.
POLECAMY: Komisja śledcza ds. wyborów kopertowych rozpoczyna przesłuchania, Na pierwszy rzut idzie Gowin
Wypij rozpoczął swoje świadectwo od wygłoszenia oświadczenia, w którym jednoznacznie stwierdził, że przeprowadzone wybory były bezprawne. Dodatkowo podkreślił, że podjął próby przeciwdziałania organizacji nielegalnych wyborów z powodu nakazu patriotyzmu.
W trakcie przesłuchania, Wypij relacjonował o doświadczonych przez niego i jego kolegów naciskach ze strony partii rządzącej, PiS, mających na celu zmianę stanowiska w sprawie wyborów kopertowych. Nie był jedynym świadkiem przesłuchiwanym tego dnia – kolejnym przed komisją pojawił się Artur Soboń, były wiceminister finansów, który wielokrotnie powtarzał, że już udzielił odpowiedzi na dane pytanie w swoim wcześniejszym wystąpieniu.
Jarosław Gowin i jego posłowie byli wielokrotnie nakłaniani do zmiany zdania. Michał Wypij opisał jedno ze spotkań w rządowej willi premiera Mateusza Morawieckiego. Nie jest pewny, czy szef rządu w nim uczestniczył, ale pamięta, że byli na nim Jarosław Kaczyński, Mariusz Kamiński, Jacek Sasin oraz Tomasz Zdzikot.
— Największe wrażenie na tej dyskusji, która miała zdecydowanie napięty charakter, ale trzymała się w ramach kulturalnej, twardej rozmowy, było zachowanie pana Mariusza Kamińskiego, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, który, nie wiem dlaczego, w pewnym momencie wpadł w furię, zaczął mówić, że nasze zachowania nadają się do więzienia, że powinniśmy zostać zniszczeni, że nasza działalność jest działalnością antypaństwową, i że za nią odpowiemy. Przyznam, zszokowało mnie to, bo nie tego spodziewałem się po polityku tak doświadczonym, poważnym. Zwłaszcza że dyskutowaliśmy tylko na temat kwestii techniczno-prawnych. Nie było dyskusji o charakterze politycznym — powiedział Michał Wypij w trakcie przesłuchania przed komisją śledczą ds. wyborów kopertowych.
— Wszyscy parlamentarzyści Porozumienia dostawali zaproszenia na spotkania na Nowogrodzką, „rozmowy o Polsce”. Moim zdaniem to miały być rozmowy „za ile”. Handlem zdrowiem Polaków nie byłem zainteresowany — oznajmił Michał Wypij.
— Wydaje mi się, że chodziło o utrzymanie Andrzeja Dudy w Pałacu Prezydenckim. Nasze priorytety sprowadzały się do troski o zdrowie i życie Polaków, utrzymanie wysokich standardów demokratycznego państwa prawa. W pewnym momencie byliśmy w tym osamotnieni — przekonywał Wypij.
W pewnym momencie Magdalena Filiks z Koalicji Obywatelskiej zapytała świadka o krążącą w środowisku historię dotyczącą jednego z posłów PiS, który ze strachu, po spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim miał zwymiotować. — To było spotkanie, które dotyczyło osoby, która nie pełniła wtedy żadnych funkcji ministerialnych. Faktycznie poinformował mnie o tym inny poseł Porozumienia, który — mówiąc kolokwialnie — „skleił fakty” — zaczął Wypij.
Cieślak wszystkiemu zaprzecza
— Tego dnia, kiedy odbyło się to spotkanie, przebywaliśmy razem w pokoju. Ta osoba odebrała telefon i nagle wyszła na kilka godzin. Nie wnikałem, prywatna sprawa. Pan [poseł Porozumienia] Grzegorz Piechowiak uzmysłowił mi jednak, że ta osoba się spotkała z Kaczyńskim na Nowogrodzkiej i że spotkanie musiało mieć tak dramatyczny przebieg, że pan poseł Michał Cieślak wrócił zupełnie blady. Według informacji Grzegorza Piechowiaka miał jeszcze pewne problemy, o których mówiła poseł Filiks — oznajmił.
Michał Wypij potwierdził również, że wkrótce po tych wydarzeniach Michał Cieślak otrzymał miejsce w rządzie Mateusza Morawieckiego i od października 2020 r. był on ministrem bez teki odpowiedzialnym za sprawy samorządu terytorialnego. Jego „misję” zakończył wybuchu afery na poczcie w Pacanowie, po której podał się do dymisji, a dziś znów jest posłem PiS.
Sam Cieślak odniósł się do zeznań Wypija na platformie X. „Michał Wypij pomylił fakty, osoby i okoliczność”. Były wiceminister dodaje, że „nigdy nie był przez nikogo wzywany w sprawie wyborów kopertowych”.