Roman Giertych ogłosił zamiar złożenia zawiadomienia do prokuratury przez Zespół ds. Rozliczeń. Wyjaśnił, że kwestia dotyczy „ujawnienia przez byłego agenta CBA informacji o malwersacjach finansowych dokonywanych przez kierownictwo tej służby na opłacanie usług prostytutek dla funkcjonariuszy”. Wszystko wskazuje na to, że Kamiński i Wąsik będą mieli kolejne postępowania karne.
Koalicja Obywatelska utworzyła niedawno ten zespół, mający na celu przeanalizowanie decyzji podejmowanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, a jego przewodniczącym został Roman Giertych. Poseł KO podkreślił, że głównym celem jest odzyskanie każdej skradzionej złotówki i przywrócenie jej do budżetu państwa.
W niedzielę Giertych ogłosił, że zespół rozpocznie pierwsze działania prawne.
„W związku z ujawnieniem przez b. agenta CBA informacji o sprzeniewierzaniu pieniędzy publicznych przez kierownictwo tej służby na opłacanie prostytutek dla funkcjonariuszy CBA w przyszłym tygodniu Zespół ds. rozliczenia PiS złoży w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury” – poinformował na portalu X. W kolejnym wpisie doprecyzował, że chodzi o „przestępstwa z art. 231 par. 2 k.k., czyli przekroczenie uprawnień przez kierownictwo CBA w celu osiągnięcia przez inne osoby korzyści osobistych”.
„Jeżeli denuncjacje Tomasza Kaczmarka się potwierdzą, to moim zdaniem wszyscy sprawcy winni zostać niezwłocznie aresztowani. Aresztowaniu nie stoi na przeszkodzie ewentualne odbywanie przez sprawców kary pozbawienia wolności” – dodał Giertych.
Agent Tomek zdradził, co usłyszał od Wąsika
Dotyczy to wypowiedzi Tomasza Kaczmarka, bardziej znanego jako agent Tomek, którą były pracownik CBA udzielił podczas wywiadu na antenie TVN24. Podzielił się informacjami z dziennikarzami dotyczącymi sposobu wydawania środków publicznych w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym.
– Przy nieudanych akcjach zostały wyrzucone w błoto. Fundusz operacyjny, z którego korzystało CBA również był wykorzystany w sposób przestępczy – stwierdził, podając jako przykład wyjazd do Wiednia. – Na polecenie Kamińskiego i Wąsika, pojechałem do Wiednia samochodem służbowym wraz z dwoma dyrektorami zarządu operacyjno-śledczego, panem Grzegorzem P. i Krzysztofem B., którzy również są skazani w aferze gruntowej – wspominał.
– Cel wizyty był pozorny, abyśmy odnaleźli fabrykę produkującą maszyny do gier losowych. To był tylko pretekst do tego, aby ci panowie zostali wynagrodzeni za swoje wierne działanie w postaci spędzania dwóch dni w domu publicznym w Wiedniu – kontynuował. – Pobyt w Wiedniu płacony był z pieniędzy polskich podatników, wyjazd ten nie był ukierunkowany na zwalczanie przestępczości – zaznaczał.