Agent Tomek, czyli Tomasz Kaczmarek, ujawnia kolejne kulisy działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) w okresie rządów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Tym razem jego relacja dotyczy domu publicznego.
Były funkcjonariusz CBA był gościem programu „Superwizjer” na antenie TVN, gdzie po premierze reportażu zatytułowanego „Spowiedź agenta Tomka”, dzielił się dalszymi interesującymi detalami z okresu, gdy pełnił rolę agenta pod przykryciem. Warto przypomnieć, że premier Donald Tusk, mimo wygranej w wyborach w 2007 roku, dopiero po dwóch latach usunął Mariusza Kamińskiego ze stanowiska szefa CBA.
Jednym z tematów, które poruszyli dziennikarze, było pytanie o wydatki z tzw. funduszu operacyjnego.
– Przy nieudanych akcjach zostały wyrzucone w błoto. Fundusz operacyjny, z którego korzystało CBA, również był wykorzystany w sposób przestępczy – powiedział i opisał sytuację, jaka miała miejsce na jesieni 2009 r.
–Na polecenie Kamińskiego i Wąsika, pojechałem do Wiednia samochodem służbowym wraz z dwoma dyrektorami zarządu operacyjno-śledczego, panem Grzegorzem P. i Krzysztofem B., którzy również są skazani w aferze gruntowej. Cel wizyty był pozorny, abyśmy odnaleźli fabrykę produkującą maszyny do gier losowych. To był tylko pretekst do tego, aby ci panowie zostali wynagrodzeni za swoje wierne działanie w postaci spędzania dwóch dni w domu publicznym w Wiedniu – opowiadał.
To stanowiło swoiste „wynagrodzenie” za monitorowanie polityków Platformy Obywatelskiej w okresie od 2006 do 2009 roku. Agent Tomek zaznaczył, że koszty związane z pobytem w Wiedniu pokrywane były z funduszy polskich podatników, przy czym cel tego wyjazdu nie był skoncentrowany na zwalczaniu przestępczości.
–Dostałem polecenie służbowe, żeby tych ludzi tam zawieźć, zapłacić za ich pobyt, ponieważ jako funkcjonariusz pod przykryciem dysponowałem pieniędzmi na kontach legendowych, które miałem stworzone. Za ich pobyt w domu publicznym, hotelach, za posiłki, alkohol płaciłem pieniędzmi z funduszu operacyjnego – mówił.
Zgodnie z relacją Tomasza Kaczmarka, środki te zostały uregulowane trzy lub cztery dni przed ich odwołaniem ze stanowisk.
Inwigilacja posłów PiS
Tomasza Kaczmarka w rozmowie z „Faktem” ujawnił, że w latach 2011-2015, gdy był posłem na Sejm z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, inwigilował kolegów partyjnych w hotelu sejmowym.
-Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik kazali mi nagrywać i zbierać haki, chociażby na Suskiego i na jego kolegów i w wieczornych spotkaniach w hotelu sejmowym, takie spotkania rejestrowałem – mówił.