Szymon Hołownia wyraził swoje zdanie na temat wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, który wtargnął na mównicę podczas czwartkowych obrad Sejmu. Dodatkowo zwrócił uwagę na sposób, w jaki postępuje dynamika wewnątrz Zjednoczonej Prawicy.
– Naszą nadzieją jest pan prezydent – grzmiał w środę przed Prokuraturą Krajową Jarosław Kaczyński. Zapytany o to Szymon Hołownia przyznał wprost, że „już się trochę gubi w tym, co mówi pan prezes Kaczyński”.
Marszałek Sejmu zauważył, że czasami ma wrażenie, iż Jarosław Kaczyński „się chyba trochę zagubił w epokach historycznych i w geografii”. – Jeżeli ktoś dzisiaj w Sejmie mówi o tym, że panowie (Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik – red.) w więzieniu byli poddawani torturom, a oni w dobrej formie, i dzięki Bogu, że w dobrej formie, udzielają wywiadów uśmiechnięci od ucha do ucha, to tak nie wyglądają ludzie, którzy byli poddawani torturom – stwierdził polityk na antenie TVN24.
– Ja w życiu pracując w różnych miejscach na świecie widziałem ludzi, którzy byli poddawani torturom i zapewniam, że oni tak nie wyglądają. W momencie, w którym u nas w Sejmie jest pani Swietłana Cichanouska i rozmawiamy o sprawie Andrzeja Poczobuta on (Jarosław Kaczyński – red.) nazywa panów Kamińskiego i Wąsika więźniami politycznymi… – kontynuował.
Kaczyński wtargnął na mównicę bez żadnego trybu
Podczas czwartkowych obrad Sejmu doszło do pewnego incydentu. Jarosław Kaczyński niespodziewanie wtargnął na mównicę i wygłosił krótkie oświadczenie.
– Wysoka Izbo! Ciii! – zaczął prezes PiS, wywołując śmiech na sali i okrzyki „w jakim trybie?”. Kaczyński kontynuował, zwracając się do Michała Kołodziejczaka: – Po 8 latach waszych rządów to i 20 nie starczy, żeby wasz bałagan naprawić. Pan młody człowieku powinien o tym pamiętać – stwierdził.
Szymon Hołownia próbował ustalić, w jakim trybie Kaczyński wydał oświadczenie z mównicy. Polityk jednak całkowicie zignorował powtarzane co jakieś czas pytania w tej sprawie.
Co ciekawe, prezes Prawa i Sprawiedliwości został sprowokowany do zabrania głosu nie z okazji niewpuszczenia Macieja Wąsika czy Mariusza Kamińskiego do Sejmu. Kaczyńskiego sprowokował Michał Kołodziejczak, który krytykował politykę rolną minionego rządu.
Samo wejście prezesa Prawa i Sprawiedliwości „bez trybu” na mównicę marszałek Sejmu skwitował: „Byłem absolutnie onieśmielony”. – Nagle zobaczyłem prezesa Kaczyńskiego, który idzie na mównicę, sunie jak czołg, po prostu wchodzi jak po swoje. Myślę sobie: no dobrze, może chce coś ważnego powiedzieć, coś obwieścić, jest to jednak senior tej izby, tyle lat w polityce, nie będę na niego krzyczał. Więc kierując się zasadami dobrego wychowania pozwoliłem mu wygłosić te krótką filipikę – przyznał.
– Dzisiaj na przykład powiedział, że popełniłem najcięższą zbrodnię, czyli jak rozumiem powinienem pewnie zostać rozstrzelany, co być może nastąpi – powiedział z uśmiechem Hołownia.
Hołownia o podziale w Zjednoczonej Prawicy
Polityk krytycznie ocenia sytuację w obozie Zjednoczonej Prawicy, sugerując, że doszło tam do pewnego stopnia dezorientacji. Zwraca uwagę na zróżnicowane zachowanie posłów wobec przekazu, zauważając, że nie wszyscy jednomyślnie go popierają. Marszałek Sejmu podkreśla także, że nie jest podatny na skierowane w jego stronę obelgi, a większość posłów darzy go sympatią.
– Ja już byłem uprzejmie powiedzieć chyba panu posłowi Suskiemu, żeby oni uważali, bo im się zaraz metafory skończą. Ja tu będę jeszcze dwa lata, ten Sejm będzie cztery lata. Im się naprawdę za chwilę skończą metafory, jeżeli my już jesteśmy po dwóch miesiącach Hitlerem, Stalinem, Dzierżyńskim. Gestapo, terror, druga Wojna Światowa, ludobójstwo, najcięższe zbrodnie, to co będzie za miesiąc, co będzie za dwa – zastanawiał się polityk.