W Brukseli w mijającym tygodniu doszło do spotkania przedstawicieli organizacji rolniczych z Francji, Holandii, Belgii i Irlandii, które organizują demonstracje przeciwko polityce rolnej swoich rządów i Unii Europejskiej. Głównym celem było próbowanie nawiązania współpracy i koordynacji działań, pomimo istniejących różnic interesów.
POLECAMY: „Zabija rolnictwo UE kosztem Ukrainy”. Philippot przerażony „prowokacją” von der Leyen
Pretekstem do spotkania była środowa demonstracja przed Parlamentem Europejskim, na której zgromadziło się około 100 rolników z Francji, Holandii i Flandrii, oraz polityków.
Następnie odbyła się konferencja, współorganizowana przez think-tank MCC Brussels, w której udział wzięli m.in. Veronique Le Floc’h, szefowa francuskiego związku zawodowego rolników Coordination rurale, Sieta van Keimpema z holenderskiej Farmers’ Defence Force, Helen O’Sullivan z irlandzkiego Farmer’s Alliance oraz Bart Dickens z flandryjskiego oddziału Farmers Defence Force.
Van Keimpema, jedna z głównych postaci w ruchu rolników, który doprowadził do politycznego trzęsienia ziemi w Holandii, powiedziała, że celem spotkania jest to, aby rolnicy stali się wojownikami, ponieważ „Zielony Ład” oznacza koniec rolnictwa w Europie. Dodała również, że rozpoczęli międzynarodowy ruch przeciwko temu, zaczynając od Irlandii po Polskę.
O’Sullivan dołączyła do niej, podkreślając konieczność zbiorowego oporu.
– Rolnicy w całej Europie zdają sobie sprawę z tego, że pomimo istotnych różnic w poszczególnych krajach, los rolników w całej Unii jest zagrożony z jednego powodu: nadgorliwej „zielonej” polityki oraz braku zainteresowania, czy wręcz pogardy, dla rolników i zwykłych ludzi żyjących w społecznościach wiejskich – oceniła Irlandka.
– Od ograniczeń w stosowaniu nawozów, po żądania przywrócenia gruntów rolnych naturze i porozumienie z Mercosurem, które daje mięsu spoza UE nieuczciwą przewagę. Do tego ogromne obciążenie administracyjne, związane z unijnymi przepisami ochrony środowiska (…), które niszczą wiejski styl życia. Dziś europejscy rolnicy spotykają się, aby powiedzieć dość! – dodała.
Bart Dickens, lider flandryjskiego oddziału Farmers Defence Force, zaznaczył, że polityka Unii Europejskiej nie dotyka jedynie rolników.
– Jeśli obecne tendencje się utrzymają, to wiele osób pracujących w firmach związanych z rolnictwem straci pracę. Nasza żywność stanie się niedostępna, będzie jej mało i będzie wątpliwej jakości. Środowisko z pewnością nie skorzysta na tym, że żywność trzeba będzie sprowadzać z drugiego końca świata – zaznaczył.
W trakcie spotkania nie pojawiły się konkretnie zapowiedzi wspólnych działań, lecz jedynie wyrażenia chęci współpracy. Gdy uczestnicy zostali zapytani, czy planują rozpoczęcie wspólnego projektu politycznego przed nadchodzącymi wyborami do Parlamentu Europejskiego w czerwcu tego roku, udzielić można było wymijających odpowiedzi.