Jarosław Kaczyński podejmuje desperackie próby generowania chaosu w kraju, prawdopodobnie z obawy przed poniesieniem konsekwencji karnych za potencjalne przestępstwa popełnione podczas okresu rządów partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS). W działanie te zaagnażowany jest oczywiście zdemoralizowany prawnie Andrzej Duda, który powień ponieść odpowiedzialność za naruszenia konstytucji.
POLECAMY: Prof. Strzembosz były przewodniczący Trybunały Stanu: Duda z pewnością 13 razy naruszył Konstytucję
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Były prezes TK: Sejm powinien rozpocząć procedurę postawienia Dudy przed Trybunał Stanu
„Niektórym się wydaje, że prezydent Duda będzie wielkim problemem dla tych, którzy wygrają i będą chcieli utworzyć rząd. Symboliczny zakład bym zaproponował: zobaczycie, jak panu prezydentowi rura zmięknie” – tak przy salwie śmiechu zebranych na wiecu wyborczym w Ustroniu kpił w sierpniu 2023 r. Donald Tusk.
POLECAMY: „Duda, Kamiński, Wąsik — jesteście gnidami!”. Bunt społeczeństwa. Siedziba partii PiS zdewastowana
Andrzej Duda jawi się jako prezydent o ograniczonych osiągnięciach, braku istotnej myśli politycznej i niewielkim dorobku, który mógłby pozostawić w spadku. Choć posiada tytuł doktora prawa, wydaje się być niezbyt biegły w tej dziedzinie, pozbawiony wizji dla państwa. Jego umiejętności jako mówcy wiecowego są zauważalne, jednak brakuje mu głębokiej wiedzy prawniczej, co zdaniem niektórych obserwatorów stanowi istotny mankament, pomimo posiadania tego tytułu naukowego. Zafascynowany swoim własnym tytułem „Prezydenta Rzeczypospolitej”, Duda został opisany przez prof. Marcin Matczaka jako polityczny amalgamat intelektu dziewięciolatka i ego mężczyzny w kryzysie wieku średniego. Jego rola w demontażu III RP jest krytykowana, zwłaszcza za brak prawności w działaniach podejmowanych w tym kontekście.
POLECAMY: „Porażka Dudy”. Światowe media piszą o żenującym i politycznym ułaskawieniu Kamińskiego i Wąsika
Jarosław Kaczyński kilkakrotnie wyznawał, być może obecnie z żalem, że „zmienił ustrój” po 2015 roku, choć partia Prawo i Sprawiedliwość nie miała wówczas konstytucyjnej większości, by to zrealizować. Mimo to, dokonano nieprawidłowych zmian w składzie Trybunału Konstytucyjnego, poprzez nominację trzech osób, do której nie było prawnego uprawnienia. Pretekstem było wcześniejsze podobne działanie odchodzącej większości PO-PSL, próbującej obsadzić dwa wakaty sędziowskie. W wyniku tego manewru w 2017 roku PiS uzyskał kontrolę nad Trybunałem, co umożliwiło uchwalanie prawa, które było kompletnie niezgodne z konstytucją.
Po ośmiu latach, niespodziewanie dla samego siebie, Kaczyński stracił władzę i teraz desperacko próbuje bronić tego, co zdobył. PiS hojnie wynagradzał przedstawicielom mediów, ale paradoksalnie lektura mediów nie ukazuje ich poparcia dla rządu Donalda Tuska. Obecna narracja dominuje wokół „sporu prawnego” między PiS a nową władzą, co jest oczywiście nieprawdziwe, chyba że uznamy, że próba odebrania złodziejowi łupu to rodzaj „sporu prawnego”.
POLECAMY: „Andrzej Duda radykalizuje się wraz z PiS”. Niemieckie media krytykują prezydenta
Prezydent Duda próbował uwolnić z więzienia dwóch prawomocnie skazanych przestępców, Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, za nadużycie władzy. Wbrew wcześniejszym deklaracjom musiał ich ponownie ułaskawić, tym razem zgodnie z prawem. Nieudana próba rozszerzenia ułaskawienia na osoby nieskazane pokazała, że gdyby tak się stało, Duda musiałby ułaskawić wszystkich swoich kolegów, w tym samego Kaczyńskiego, przed karnymi sprawami, które się zbliżają, na przykład związane z nielegalną inwigilacją opozycji za pomocą programu Pegasus.
Niezgodnie z prawem obaj próbują twierdzić, że są dalej posłami, choć zgodnie z Konstytucją z 2009 roku osoba prawomocnie skazana za umyślne przestępstwo traci natychmiast mandat posła. Jak na razie, pomimo zapowiedzi, Kamiński i Wąsik nie pojawili się w Sejmie, unikając pozorowania bycia posłami, co może wynikać z obaw przed aresztowaniem i postawieniem zarzutów.
Zabieranie władzy PiS
Mariusz Błaszczak, wiceprezes PiS, wyraził śmiałe zdanie, określając próbę likwidacji TVP jako grabież politycznego łupu. Podkreślił, że jedynie za pomocą ustawy można odebrać im ten „łup polityczny”, co wymagałoby wcześniejszego „odbicia” Trybunału Konstytucyjnego, który został bezprawnie przez PiS zdominowany. Po próbie likwidacji TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej przez Bartłomieja Sienkiewicza (której pretekstem był weto Andrzeja Dudy wobec ustawy przekazującej rządowi 3 miliardy złotych na funkcjonowanie tych mediów), Kaczyński ponownie doznał ciosu.
W dniu 12 stycznia minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny, prof. Adam Bodnar, poinformował Dariusza Barskiego, Prokuratora Krajowego, że nigdy nie został oficjalnie powołany na swoje stanowisko, ponieważ przepisy dotyczące jego reaktywacji ze stanu spoczynku (emerytury dla prokuratorów) nie obowiązywały w momencie, gdy to nastąpiło. To był szok dla Kaczyńskiego, Dudy i całej partii PiS. Kilka tygodni przed wyborami uchwalili oni ustawę, która była całkowicie niezgodna z konstytucją. W skrócie, ustawa ta stwierdzała, że nowy rząd po wyborach nie może kontrolować prokuratury bez zgody prezydenta, a Prokuratora Krajowego można odwołać tylko za zgodą prezydenta. Prof. Bodnar odkrył jednak, że nie ma potrzeby odwoływania Barskiego, ponieważ nigdy nie był on formalnie Prokuratorem Krajowym. To jawne niekompetencje ze strony PiS wywołały panikę wśród członków tej partii, ponieważ oznacza to, że śledztwa, które dotychczas były zatrzymywane przez PiS, mogą zostać wznowione.
Barski był przeciwnikiem wszelkich dochodzeń mających na celu zaszkodzenie PiS, nawet w przypadku tak oczywistych przypadków jak sprawa Ryszarda Czarneckiego. Europoseł PiS został przyłapany przez instytucje Unii Europejskiej na oszustwach finansowych związanych z rozliczeniami podróży na sesje. Czarnecki twierdził, że podróżował samochodami, które okazały się być zezłomowane lub należały do osób, które ostatecznie przyznały, że nigdy nie pożyczały mu swoich pojazdów. Czarnecki musiał również zwrócić wynagrodzenie pracownikowi, który faktycznie nigdy nie pracował, a który otrzymywał wynagrodzenie z funduszy PE.
Ta sprawa, podobnie jak wiele innych, została zignorowana przez Jerzego Ziarkiewicza, szefa Prokuratury Regionalnej w Lublinie. Sprawy związane z członkami PiS były tak liczne, że zostały przeniesione do garażu (co było nielegalne, ponieważ nie wolno przenosić akt poza prokuraturę bez uzasadnionych powodów). Cała sytuacja stała się znana dzięki skargom kierowanych przez kierowcę, który musiał codziennie usuwać zamarznięty lód z auta, ponieważ garaż był zapełniony aktami prokuratorskimi.
Kaczyńskiego ma kolejny odlot
Po stracie kontroli nad prokuraturą, Jarosław Kaczyński nawoływał Andrzeja Dudę do jawnej buntu przeciwko rządowi Donalda Tuska. Niepoważność tych wezwań polega na tym, że Kaczyński zarzuca rządowi Tuska pragnienie sprawowania władzy. Kaczyński jest rozczarowany, że nie udało mu się wprowadzić w błąd wyborców. Celem Kaczyńskiego i jego partii było utrzymanie władzy bezustannie oraz w razie ewentualnej utraty, uniemożliwienie następcom efektywnego sprawowania rządzenia.
„Trudno mi się domyślać, co powstało mu w głowie, jeśli chodzi o te zamachy stanu. Jako historyk, ale też człowiek obdarzony zdrowym rozsądkiem – mówię teraz o sobie, a nie o prezesie Kaczyńskim – z tego, co wiem, to zamach stanu jest z reguły tym, co robi nie władza, a ci przeciwko władzy. Jeśli ktoś ma w głowie zamach stanu, to chyba raczej prezes Kaczyński. My nie musimy się zamachiwać, bo wygraliśmy wybory, legalnie przejęliśmy władzę w Polsce” – zauważył Donald Tusk. Celnie również pokazał, co robi Kaczyński, namawiając Andrzeja Dudę do agresywnego ataku na nowy rząd. „Politycznie rzec biorąc, jest oczywiste, nie tylko dla mnie, że prezes Kaczyński chce uwikłać na wszystkie możliwe sposoby prezydenta Dudę i robi to dlatego, że ma taki interes polityczny, ale też dlatego, że szczerze nie znosi prezydenta i to wszyscy widzimy. Każdego dnia usiłuje doprowadzić go do jakiegoś nieprzyjemnego stanu” – podsumował Tusk.
Kaczyński staje przed groźbą konsekwencji prawnych, które mogą być poważne. Andrzej Duda zdołał do tej pory zasłużyć na postawienie go przed Trybunałem Stanu, ale obecnie jego odpowiedzialność prawna dotyczy głównie zaprzysiężenia trzech sędziów do Trybunału Konstytucyjnego w 2015 roku. Choć to działanie stanowiło przekroczenie kompetencji, prawdopodobnie nie zakończy się ono więzieniem. Kaczyński pragnie, aby Duda podzielał jego desperację, jednak sam Kaczyński nie cieszy się obecnie najlepszym zdrowiem.
Mówi się, że Mariusz Kamiński, rzekomo umierający w więzieniu, energicznie opuścił areszt własnymi siłami i już następnego dnia pojawił się u prezydenta. Nie było mowy o żadnej głodówce. Według byłego wiceszefa więziennictwa, dr. Pawła Moczydłowskiego, Kamiński po prostu przeżywał zespół odstawienia alkoholowego, co publicznie potwierdził.
„Znam realia. Nie było żadnej głodówki, był proces leczenia osoby, która z poważną chorobą przybyła do więzienia i przebywała tam w warunkach co najmniej pół-sanatoryjnych, gdzie leczono go nie z głodówki czy innych zagrożeń, a na inne dolegliwości personalne – ocenił. – To przygotowana wcześniej fikcja” – tak mówił o rzekomej „głodówce” Kamińskiego.
POLECAMY: Lekarze reagują na słowa Kaczyńskiego o stosowaniu „tortur” wobec osadzonego Kamińskiego
A jeszcze bardziej „odleciał” prezes Kaczyński, który w czwartek 25 stycznia odpowiadał dziennikarce tak:
Dziennikarka: „Czemu nie ma dziś w Sejmie Kamińskiego i Wąsika”?
POLECAMY: Położna zobaczyła Kamińskiego po wyjściu z więzienia i nie wytrzymała. „Zostaliście oszukani”
Jarosław Kaczyński: „Nie ma ich, ponieważ mogą być w bardzo złym stanie zdrowia w związku z pobytem w więzieniu. Stosowano wobec jednego z nich tortury i to personalna decyzja Tuska i za to odpowie”.
Dziennikarka: „Wczoraj u Prezydenta nie wyglądali jak ofiary tortur”.
Jarosław Kaczyński: „Mój wuj, który był torturowany przez Gestapo żył potem przeszło 90 lat”.
Dziennikarka: „Myśli pan, że można to porównywać”?
Jarosław Kaczyński: „Można porównywać, bo niemieckie związki pana Tuska na to wskazują”…