Wskazuje wiele dowodów na to, że byli posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, mogą wkrótce ponownie stanąć przed problemami prawnymi. Lista ich przewinień i nadużyć w roli szefów służb specjalnych stopniowo się wydłuża, a ochronny parasol prokuratury, w postaci śledczych z kręgu Zbigniewa Ziobry, zaczyna tracić swoją moc. To z kolei oznacza, że brak możliwości wejścia na salę plenarną Sejmu wkrótce może okazać się najmniejszym zmartwieniem dla ułaskawionych polityków PiS.
POLECAMY: „Idą po Kaczyńskiego”. Komisja śledcza ds. Pegasusa powołana
Niezwykle zaskakujące wyznanie złożył były sędzia Wojciech Łączewski, który pierwotnie skazał Kamińskiego, Wąsika i dwóch innych kolegów z CBA za nadużycie uprawnień w tzw. aferze gruntowej. Obecnie już nie pełni funkcji sędziego, ponieważ złożył rezygnację z urzędu w 2019 roku. Jednocześnie doniósł do ówczesnej prokuratury na Zbigniewa Ziobrę i jego działania w obszarze wymiaru sprawiedliwości.
POLECAMY: Kamiński i Wąsik już niedługo zmierzą się z kolejnymi sprawami karnymi
Nowa ofiara PEGASUSA
— W 2019 r. od mec. Romana Giertycha dowiedziałem się, że byłem inwigilowany za pomocą ofensywnego systemu Pegasus od 2016 do 2019 r. — mówi były sędzia portalowi Onet. — Nie zawiadomiłem o tym prokuratury, bo — powiedzmy sobie szczerze — kto wtedy rządził? Także w prokuraturze? PiS i ludzie Zbigniewa Ziobry, więc takie zawiadomienie nic by nie dało — podkreślił.
Wszyscy dobrze pamiętamy, jak obóz Zjednoczonej Prawicy deprecjonował sędziego Łączewskiego i jak bardzo starał się mu szkodzić. Chociaż przed ogłoszeniem wyroku w sprawie afery gruntowej wielu publicystów z kręgu prawicy pozytywnie oceniało jego orzecznictwo, to po skazaniu byłego kierownictwa CBA sytuacja diametralnie się odwróciła. Teraz dowiadujemy się, że do skompromitowania Łączewskiego użyto bardzo agresywnych narzędzi szpiegujących, zaprojektowanych do zwalczania najgroźniejszych przestępców i -. Zaskakujący jest brak jakichkolwiek ograniczeń w działaniach przestępczych, za które ludzie z PiS zostali wcześniej skazani i nieprawidłowo ułaskawieni decyzją prezydenta Dudy w 2015 roku.
— Nie wolno naruszać przepisów prawa w imię „wyższych celów”, które oni — panowie Kamiński i Wąsik — wyznawali — powiedział Onetowi były sędzia — Te „wyższe cele” to było pognębienie przeciwników politycznych przez osoby, które co do zasady bezwzględnie powinny być apolityczne. Nie ścigali tym Pegasusem -, nie ścigali osób, które mogą się posługiwać terrorem. O nie. Oni używali działań ofensywnych w stosunku do polityków, którzy byli z przeciwnej opcji politycznej — zaznaczył.
Inwigilacja za wszelką cenę
Były sędzia ujawnił także, że z jego wiedzy wynika, iż PEGASUS nie był jedynym programem szpiegowskim, którym dysponowały służby Zjednoczonej Prawicy. Wiele wskazuje na to, że utrzymanie narzędzi do masowej inwigilacji przeciwników politycznych było priorytetem tego obozu. Kiedy Izrael uniemożliwił im dalsze korzystanie z PEGASUS, zdecydowali się na zakup innych programów o zbliżonej funkcjonalności.
(…) zanim go kupili, za pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości, to mieli system Gallileo, kupiony z Włoch. Potem przyszedł Pegasus, a gdy Izrael nie przedłużył Polsce licencji na jego używanie, to kupili, także z Izraela, system Predator. I nim się w ostatnim czasie posługiwali — podkreślił sędzia Łączewski.
— Zasada działania tych systemów była i jest taka sama. Nie tylko pozwalają przełamywać zabezpieczenia na urządzeniach także osób prywatnych, ale dają też możliwość wgrywania w te urządzenia treści, których nigdy na nich nie było. Słowem, jest to cyberbroń ostatecznego rażenia, której politycy nigdy nie powinni dostawać do zabawy. A tak to w Polsce wyglądało — podsumował Wojciech Łączewski, potwierdzając podejrzenia europosła Krzysztofa Brejzy, który jest najbardziej znaną ofiarą takiego właśnie działania tego oprogramowania.
Sprawa preparowania fikcyjnej korespondencji, mającej na celu wykreowanie „afery hejterskiej” w ratuszu w Inowrocławiu jest już przedmiotem badań niezależnej prokuratury, a wkrótce sprawą zajmie się też komisja śledcza ds. PEGASUS-a. Najnowsze doniesienia sędziego Łączewskiego mogą jednak sugerować, że takich prowokacji mogło być dużo więcej i zarówno Mariusz Kamiński, jak i Maciej Wąsik mogą mieć jeszcze sporo za uszami. Może się okazać, że prezydent Andrzej Duda już wkrótce może mieć bardzo duże problemy z kolejnymi ułaskawieniami tych panów, zwłaszcza jeśli nadal będzie chciał przekonywać opinię publiczną, że to ludzie „kryształowi”.