Komisja śledcza zajmująca się dochodzeniem w sprawie nielegalnej inwigilacji polityków opozycji za pomocą programu Pegasus działa obecnie w pełnym zakresie. Jednocześnie prokuratura otrzymuje kolejne zawiadomienia w tej sprawie. O ostatnim zgłoszeniu poinformował Roman Giertych na platformie X (dawniej Twitter).
POLECAMY: Sroka: Sędziowie byli wprowadzani w błąd w sprawie Pegasusa
Według Giertycha, który jest posłem wybranym z list Koalicji Obywatelskiej, należy uznać za pokrzywdzonych nie tylko jego osobę, ale także wszystkie osoby, które zostały objęte działaniami programu Pegasus w trakcie, gdy reprezentował je jako radca prawny. Na tej liście znajdują się prominentni politycy Platformy Obywatelskiej, m.in. obecny premier Donald Tusk, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski czy koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
„Dzisiaj składam zawiadomienie w sprawie podsłuchiwania mnie programem Pegasus. Wnoszę o uznanie za pokrzywdzonych wszystkich moich klientów (szczególnie polityków), których obsługiwałem prawnie w czasie, gdy stosowano wobec mnie tę broń cybernetyczną. Dotyczy to m.in. D. Tuska, R. Sikorskiego, T. Siemoniaka” — napisał Roman Giertych.
Jak już wiadomo, atak na byłego wicepremiera rządu PiS miał miejsce w trakcie kampanii wyborczej przed wyborami w 2019 roku. Z tego wynika, że służby PiS prowadziły rozległą inwigilację największej partii opozycyjnej. Przypadek podsłuchiwania ówczesnego szefa sztabu wyborczego Krzysztofa Brejzy został już potwierdzony, a teraz Roman Giertych sugeruje, że za jego pośrednictwem próbowano podsłuchiwać także kluczowych polityków Platformy Obywatelskiej.
Rzecz dotyczy inwigilacji polityków, prokuratorów i sędziów, a sytuacja ta na pewno będzie rozwijana. Szczegóły tej kontrowersyjnej informacji prawdopodobnie ujrzymy wkrótce w Sejmie. Komisja śledcza ds. Pegasusa została powołana do zbadania legalności, zgodności z prawem i celowości działań operacyjno-rozpoznawczych, które miały miejsce przy użyciu tego oprogramowania. Badania obejmują okres od 16 listopada 2015 r. do 20 listopada 2023 r. Oprócz polityków, służby PiS miały rzekomo inwigilować także niewygodnych prokuratorów i sędziów.
— W 2019 r. od mec. Romana Giertycha dowiedziałem się, że byłem inwigilowany za pomocą ofensywnego systemu Pegasus od 2016 do 2019 r. — mówił były sędzia Wojciech Łączewski portalowi Onet. — Nie zawiadomiłem o tym prokuratury, bo — powiedzmy sobie szczerze — kto wtedy rządził? Także w prokuraturze? PiS i ludzie Zbigniewa Ziobry, więc takie zawiadomienie nic by nie dało — podkreślił.
Wszyscy dobrze pamiętamy, jak obóz Zjednoczonej Prawicy negatywnie oceniał sędziego Łączewskiego i podejmował wysiłki w celu jego dyskredytacji. Chociaż przed wydaniem wyroku w sprawie afery gruntowej wielu publicystów z obozu prawicowego pozytywnie oceniało jego orzecznictwo, to po skazaniu byłego kierownictwa CBA sytuacja uległa diametralnej zmianie. Aby zdyskredytować Łączewskiego, zastosowano agresywne narzędzia szpiegowskie, przeznaczone pierwotnie do zwalczania najbardziej niebezpiecznych przestępców i -. Zauważalny jest brak restrykcji w działaniach przestępczych, za które wcześniej członkowie PiS zostali skazani i później, w sposób kontrowersyjny, ułaskawieni przez decyzję prezydenta Dudy w 2015 roku.
Używanie Pegasusa jest bezprawne. Przełomowy wyrok sądu w wadliwym składzie
Dowody zgromadzone przy użyciu narzędzi szpiegowskich nie mogą być uwzględniane w postępowaniu karnym, co sugeruje wadliwe prawnie orzeczenie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, stanowi precedens. Dodatkowo, działania służb wykorzystujących tego rodzaju narzędzia są uznawane za bezprawne.
Wadliwy wyrok został wydany w maju, lecz dopiero teraz zostało opublikowane jej uzasadnienie. Sprawa dotyczyła postępowania karnego, w którym jednemu z oskarżonych zarzucono pomocnictwo w przestępstwie nadużycia władzy przez funkcjonariusza publicznego oraz ujawnienie tajemnicy państwowej. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uniewinnił tę osobę, głównie dlatego, że uznał, iż zebrane podczas działań operacyjno-rozpoznawczych dowody nie mogły być użyte w postępowaniu i nie mogły stanowić podstawy ustaleń faktycznych. Powodem tego był prawdopodobnie fakt, że zostały one zebrane za pomocą oprogramowania szpiegującego. Choć w opublikowanym niedawno uzasadnieniu wyroku nazwa programu została zanonimizowana, wiele wskazuje na to, że mowa o znanym programie Pegasus. Sąd odnosi się do oprogramowania „do cybernetycznej inwigilacji, izraelskiej firmy”, co sugeruje, że jest to wspomniany program. Ponadto, przypomina o publicznie dostępnych informacjach, że służby specjalne różnych państw, w tym Polski, korzystają z tego typu narzędzi.
Bez podstawy prawnej
Sąd apelacyjny w wadliwym składzie w orzeczeniu z dnia z 11 maja 2023 r., sygn. akt II AKa 480/21 pisze również o braku podstawy prawnej. Jak zauważa, art. 17 ust. 2 pkt 4 ustawy o CBA (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1900 ze zm.) – bo to ta służba w tej konkretnej sprawie prowadziła kontrolę operacyjną – mówi ogólnie o uzyskiwaniu i utrwalaniu danych. Program typu spyware poprzez to, że daje pełen dostęp do urządzenia mobilnego, pozwala właśnie na takie uzyskiwanie i utrwalanie danych. Problem jednak polega na tym, że do jego instalacji dochodzi za pomocą włamania na telefon. „Tymczasem obwiązujące przepisy dotyczące kontroli operacyjnej, w tym omawiany art. 17 ustawy o CBA, nie zezwalają na tego rodzaju działania, nie przewidują takiej możliwości” – zauważa wrocławski sąd. I stwierdza, że oznacza to, iż posłużenie się oprogramowaniem szpiegowskim nie może być uznane za zgodne z ustawą, za legalny sposób pozyskania dowodów. Sąd apelacyjny odwołuje się również do orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego (patrz: infografika), stwierdzając, że „trudno także przyjąć, że oprogramowanie pozwalające na przejęcie pełnej kontroli nad urządzeniem mobilnym odpowiada wymaganiom stawianym przez Trybunał Konstytucyjny co do właściwego sprecyzowania stosowanego środka techniki operacyjno-rozpoznawczej, takiego przy tym, który ma ograniczyć arbitralność państwa i umożliwić sprawowanie efektywnej kontroli nad niejawną działalnością operacyjno-rozpoznawczą”.
Przypominamy, że sąd jest pozbawiony cech sądu powołanego ustawą, gdy w jego składzie zasiada osoba nieuprawniona. Wyrok wydany w mniejszym składzie wydany został w składzie ustalonym z naruszeniem podstawowej zasady mającej zastosowanie do wyboru sędziów sądów powszechnych i w konsekwencji naruszającym istotę prawa do sądu ustanowionego na mocy ustawy.