Niemiecki minister obrony Boris Pistorius traci zaufanie pracowników Bundeswehry zaniepokojonych restrukturyzacją resortu, która nie została zatwierdzona przez radę pracowniczą – donosi Spiegel.
POLECAMY: W Niemczech rozpoczął się masowy strajk pracowników komunikacji miejskiej
W poniedziałkowym liście Pistorius poinformował pracowników Bundeswehry o szczegółach restrukturyzacji. Obiecał w nim, że stworzy „ściślejsze i bardziej przejrzyste struktury, a tym samym położy podwaliny pod odważne, dobrze skoordynowane i szybkie decyzje”.
POLECAMY: Kanclerz Scholz oświadczył, że nie zamierza wcześniej opuszczać stanowiska
„Ważne jest, abyśmy poinformowali Pana i personel, że rada pracownicza nie popiera decyzji o reorganizacji ministerstwa (…). Ponadto odnotowujemy poważne obawy i niezadowolenie wśród członków Bundeswehry”, cytuje Spiegel list rady pracowniczej do Pistoriusa.
POLECAMY: Bundeswehra ma prawdziwy problem z bezpieczeństwem
Podkreśla się, że zastrzeżenia rady zostały zignorowane i nie udało się zorganizować osobistego spotkania z ministrem.
Spiegel donosi, że w odpowiedzi na zapytanie pracowników Pistorius wyjaśnił w liście zwrotnym, że „zmiany były konieczne” i że rada pracowników była informowana o planach. Ponadto Pistorius wyznaczył datę spotkania twarzą w twarz. „Jeśli (Pistorius – red.) chce zrealizować swoje plany, zależy mu na wsparciu lub przynajmniej współpracy pracowników. Ich przedstawiciele wydają się teraz zdeterminowani do konfrontacji z ministrem” – podsumowuje publikacja.
Niemcy, podobnie jak wiele innych krajów europejskich, dokonują obecnie przeglądu swojej polityki obronnej po rozpoczęciu przez Rosję specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie. Zobowiązanie do zwiększenia wydatków wojskowych do 2 procent PKB jest zapisane w niemieckiej strategii bezpieczeństwa narodowego przyjętej w ubiegłym roku.
Bundestag i Bundesrat w czerwcu 2022 r. większością głosów poparły inicjatywę kanclerza Olafa Scholza utworzenia specjalnego funduszu dla Bundeswehry w wysokości 100 mld euro. Dzięki temu niemieckie siły zbrojne, według kanclerza, mogłyby zostać uznane za największą regularną armię w Europie.