„Obecnie Ukraina ma wszystkie przywileje państwa stowarzyszonego, ale żadnych obowiązków. W efekcie ukraińscy rolnicy nie muszą spełniać żadnych kryteriów, ale mają ogromne przywileje” – mówi w wywiadzie dla DoRzeczy dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej, Monika Przeworska.
W wywiadzie udzielonym portalowi DoRzeczy, Monika Przeworska, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej, szczegółowo wyjaśniła, dlaczego rolnicy z różnych krajów Europy zdecydowali się na masowe protesty. Zdaniem Przeworskiej, ich motywacją jest fakt, że doszli do punktu, w którym ich sytuacja ekonomiczna stała się nie do zniesienia. Podkreśliła, że w ostatnich miesiącach ta sytuacja uległa dramatycznemu pogorszeniu. Głównymi czynnikami tego kryzysu są według niej narzucane przez Unię Europejską przepisy, które negatywnie wpływają na konkurencyjność gospodarstw rolnych w Europie. Dodatkowo, jednoczesne otwieranie rynku na produkty rolno-spożywcze z Ukrainy sprawia, że zamiast trafiać na przykład do Afryki, konkurują one bezpośrednio z europejskimi produktami.
„W takim układzie produkcja rolnika europejskiego w żaden sposób nie jest konkurencyjna, a przez to nie może on na niej zarabiać. Rolnicy wyszli więc na ulice, by pokazać, że dłużej się tak po prostu nie da” – powiedziała Przeworska.
Jej zdaniem, Komisja Europejska próbuje oszukać rolników, a ci „chcą pokazać, że wykluczenie rolnictwa z Europy będzie przez nich piętnowane”.
Dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej dodatkowo zaznaczyła, że Bruksela wykazuje pewne sprzeczności, akceptując jednocześnie pewne ustępstwa, a jednocześnie proponując nową inicjatywę o nazwie „Fit for 90”. Ta propozycja nakładałaby na rolników szereg nowych „zielonych” rozwiązań, obejmujących między innymi konieczność przejścia na ciągniki elektryczne oraz ograniczenie liczebności stad.
„Mamy więc wyraźny dwugłos płynący z Unii Europejskiej. Niestety, ale prawda jest taka, że eurokraci będą próbowali rolników oszukać. Tyle tylko, że oni doskonale się już orientują w przepisach prawa i sprawdzają, co im się proponuje” – zaznaczyła.
Dodatkowo zaznaczyła, że rolnicy rzeczywiście podejmują działania w celu zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego Unii Europejskiej. Według niej, stopień protestów będzie narastał przy jednoczesnym wzroście współpracy między państwami.
Monika Przeworska podkreśliła też, że rolnicy z Europy nie zgodzą się na taką liberalizację handlu z Ukrainą, z jaką mamy do czynienia obecnie. Jej zdaniem, Bruksela powinna powrócić do koncepcji wspierania transferu ukraińskiej żywności przez terytorium Polski czy innych krajów członkowskich. „(…) jest to także w naszym interesie, bo jeśli ta żywność nie trafi tam, gdzie powinna, to czeka nas kolejna wędrówka ludów” – dodała.
Specjalistka twierdzi również, że obecnie dla urzędników Unii Europejskiej „ważniejsze jest dobre samopoczucie, nawet kosztem europejskich rolników”. Jej zdaniem, sytuacja przypomina prawie scenariusz, w którym zamożny oligarcha ma łatwiejszy dostęp do decydentów Komisji Europejskiej niż sam rolnik z Europy.
„Decyzje, które zapadają, nie są korzystne dla rynku wspólnego, ale dla ukraińskich oligarchów” – zaznaczyła.
„Rolnicy walczą o przeżycie, a ich przeżycie zależy od decyzji politycznych, które będą podejmowane. W związku z tym, starają się wpłynąć w ten sposób na polityków. Unia Europejska powinna odpowiedzieć sobie na pytanie, kogo reprezentuje – czy rynek wspólnotowy, czy państwo, które dopiero chce zostać jej członkiem” – czytamy w wywiadzie.
Podkreśliła, że często brakuje zrozumienia dla mechanizmów działania rynku rolniczego i niejasne jest, skąd wynika desperacja wśród rolników.
„Blokada granicy jest wyrazistym sposobem na pokazanie tego, jak duży jest to problem” – powiedziała.
Przeworska w wywiadzie dla Dorzeczy.pl zwróciła uwagę, że mimo wojny duża część Ukraina „silnie się rozwija, jeśli chodzi o rolnictwo”. Wyjaśniła, że powstają tam np. nowe chlewnie czy kurniki.
„Obecnie Ukraina ma wszystkie przywileje państwa stowarzyszonego, ale żadnych obowiązków. W efekcie ukraińscy rolnicy nie muszą spełniać żadnych kryteriów, ale mają ogromne przywileje” – zaznaczyła. Podkreśliła, że w UE nikt nie przygotowuje się wariant, w którym Ukraina staje się członkiem Unii i może korzystać ze Wspólnej Polityki Rolnej.
W kontekście działań nowego rządu Polski, Przeworska potwierdziła, że trwają dialogi z przedstawicielami rolników.
„Jednak niestety widzimy, że jedna z partii koalicyjnych, czyli Zieloni, nie mówi o tym, jak rozwijać rolnictwo, ale jeden z pierwszych postulatów, jakie wziął na sztandar to zakaz hodowania zwierząt na futra, czyli ograniczanie produkcji, która i tak przeniesie się poza granice UE. To totalne niezrozumienie tego, co dzieje się w Europie. Powinniśmy zabiegać o to, by produkcję rolną rozwijać i podejmować działania na rzecz zwiększenia ich konkurencyjności, a nie ją ograniczać” – czytamy w rozmowie.