21-letnia Ola zginęła tragicznie w pobliżu swojego domu. Za kierownicą pojazdu, który ją potrącił, siedział 24-letni Vadym L., wówczas kompletnie nietrzeźwy, uciekający przed policją i poruszający się znacznie powyżej dozwolonej prędkości. Ola nie miała żadnych szans na przeżycie wskutek tego wypadku. Minęło pół roku od tamtych straszliwych wydarzeń, a teraz Vadym L. stanął przed Sądem Okręgowym w Legnicy, gdzie toczy się proces przeciwko niemu. Rodzice Oli muszą teraz stawić się twarzą w twarz z mężczyzną, który pozbawił ich córkę życia.
POLECAMY: Do Sądu w Legnicy trafił akt oskarżenia wobec ukraińskiego zabójcy
Tragedia, która miała miejsce 19 lipca 2023 roku, wstrząsnęła całą Polską. Ola mieszkała na jednym z osiedli w Legnicy i tego dnia opuściła swój dom około godziny 8. Niestety, jej los zdecydowanie przesądził pojazd – ford focus, kierowany przez Vadyma L. z Ukrainy.
Według ustaleń prokuratury, Ola próbowała uciekać, ale niestety nie zdołała uniknąć zderzenia. Siła uderzenia była ogromna, w wyniku czego młoda kobieta została odrzucona na kilkanaście metrów, przelatując nad ogrodzeniem i upadając na prywatnej posesji. Pomimo podjętych prób reanimacji, życia Oli nie udało się uratować.
Gdy Vadym L. opuścił pojazd, ledwo utrzymywał się na nogach, będąc kompletnie pijanym – miał około 2,4 promila alkoholu w organizmie. Wraz z nim podróżowali także dwaj inni Ukraińcy, którzy również byli nietrzeźwi. Vadym L. pędził, próbując uniknąć pościgu policji, a na terenie, gdzie obowiązywało ograniczenie do 30 km/h, osiągnął prędkość 75-80 km/h. Dodatkowo okazało się, że mężczyzna nie posiadał wymaganych uprawnień do prowadzenia pojazdu, a wcześniej był karany dwukrotnie za jazdę pod wpływem alkoholu. Ostatecznie postawiono mu zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym.
Podczas procesu przed Sądem Okręgowym w Legnicy, który rozpoczął się 8 lutego, Vadym L. przyznał się do prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości i spowodowania śmiertelnego wypadku, ale nie przyznał się do zarzutu zabójstwa. W trakcie rozprawy wyraził skruchę i publicznie przeprosił rodziców 21-letniej Oli, jednocześnie twierdząc, że nie był świadomy, iż sytuacja mogłaby tak się potoczyć.
Bardzo chciałbym przeprosić rodzinę zmarłej dziewczyny. Bardzo żałuję. Nie zrobiłem tego specjalnie. Dziewczynę zauważyłem dopiero, jak zaczęło nami zarzucać. Hamowałem, ale było za blisko. Nie mogłem nic zrobić. Nie jestem zabójcą i dlatego nie przyznaję się do zarzuty z art. 148 Kodeksu karnego. Przyznaję się do wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Nie wyobrażałem sobie, że może zaistnieć taka sytuacja. Gdybym wiedział, to nie usiadłbym za kierownicą. Jeszcze raz proszę o wybaczenie rodziców i rodzinę – mówił Ukrainiec, cytowany przez portal „24legnica”.
Jak informuje lokalny portal, ojciec dziewczyny (w procesie ma status oskarżyciela pomocniczego) nie wierzy w skruchę oskarżonego i nie przyjmuje przeprosin. Chce, by mężczyzna poniósł surową karę.
Ojciec Aleksandry jest zawodowym kierowcą. O tym, że jego córka zginęła w wypadku, dowiedział się przez telefon, ponieważ przebywał 300 km od Legnicy.