Rolnicy zorganizowali protest przed urzędem wojewódzkim we Wrocławiu, który rozpoczął się około godziny 10. Pierwotnie manifestacja miała miejsce przed siedzibą Komisji Europejskiej przy ul. Widok, jednak została formalnie rozwiązana przez organizatora po wręczeniu postulatów przedstawicielowi Komisji.
POLECAMY: Nie ustają protesty polskich rolników. Centrum Wrocławia sparaliżowane
Mimo formalnego rozwiażania protestu pod siedzibą Komisji Europejskiej, uczestnicy przenieśli się przed urząd wojewódzki, kontynuując swoje działania. Na miejscu podpalono opony, użyto materiałów pirotechnicznych, a budynek urzędu został zaatakowany jajkami. Protestujący nie reagują na polecenia policji i utrzymują swoją obecność na miejscu.
POLECAMY: Młynarze alarmują! Do Polski dotarła tania ukraińska mąka „techniczna”
Zgromadzenie rolników, rozpoczęte od przekazania postulatów przedstawicielowi Komisji Europejskiej, było skonfrontowane z działaniami policyjnymi, które jednak nie zakończyły demonstracji. Używanie materiałów pirotechnicznych i atakowanie budynków symbolizuje napiętą sytuację podczas protestu.
– Szybciej niż zakładał plan zgromadzenia udrożniona została ul. Widok. Manifestanci przeszli z ul. Widok przez pl. Dominikański pod urząd wojewódzki i praktycznie od godz. 11-11.15 udrożniona już została ta część miasta. Komunikacja miejska bez przeszkód porusza się przez pl. Społeczny, więc z punktu widzenia transportowego tutaj nie ma większych zmian – powiedział Arkadiusz Filipowski z biura prasowego urzędu miejskiego Wrocławia.
„Rolnicy obrzucili urząd wojewódzki jajkami i petardami. Zwłaszcza w baner z hasłem Solidarni z Ukrainą. Podpalili też słomę i opony. Policja nie reaguje, zgromadzenie zostało rozwiązane jeszcze przed biurem KE” – przekazała na portalu X reporterka Radia ZET Grażyna Wiatr.
Rolnicy uczestniczący w proteście wyrażają dezaprobatę wobec wprowadzenia „Zielonego Ładu”, który obejmuje znaczne ograniczenia w hodowli zwierząt. Uczestnicy manifestacji domagają się również uregulowania handlu z Ukrainą, z której niekontrolowanie napływają towary, prowadząc do spadków cen w miejscach skupu.