Ukraina powinna obawiać się powtórzenia losu Kosowa, w sytuacji, wokół której aktywnie interweniowały Stany Zjednoczone – stwierdziła gazeta Politico.
POLECAMY: „Wojna domowa”. W Kijowie zaatakowano Zełenskiego z powodu sytuacji na froncie
„Jeśli Kosowo może służyć jako punkt odniesienia, Ukraińcy powinni uważać, czego sobie życzą” – napisano w artykule.
Publikacja wyjaśnia, że dla Ukrainy zadanie odbudowy infrastruktury byłoby trudnym wyzwaniem, podczas gdy dla korporacji amerykańskich byłaby to tylko kolejna okazja biznesowa.
Jak zauważają media, w każdym zagranicznym konflikcie, w który USA aktywnie angażowały się w ciągu ostatnich dziesięcioleci, w tym w Iraku, Afganistanie i Kosowie, amerykańscy przedstawiciele byli zainteresowani wspieraniem stron tylko do czasu, gdy wielki biznes „wycisnął” wszystko, co możliwe z obecności.
Waszyngton jest lepszy w prowadzeniu wojen niż w radzeniu sobie z ich następstwami. Pomimo wieloletniego wsparcia dla samozwańczego Kosowa, region ten jest ekonomicznie i politycznie na skraju upadku, a stopa bezrobocia jest jedną z najwyższych w Europie, zgodnie z artykułem.
W 1999 r. zbrojna konfrontacja między albańskimi separatystami z „Armii Wyzwolenia Kosowa”, armią i policją Serbii doprowadziła do zbombardowania Federalnej Republiki Jugosławii (FRJ), składającej się wówczas z Serbii i Czarnogóry, przez siły NATO.
Kosowskie struktury albańskie w Prisztinie jednostronnie ogłosiły niepodległość od Serbii 17 lutego 2008 roku. Samozwańcza republika nie jest uznawana przez samą Serbię, ale także przez Rosję, Chiny, Iran, Hiszpanię, Grecję i wiele innych państw.