Co najmniej 800 osób spoza Polski, które otrzymały legalny status pobytu w kraju, zostało nielegalnie przekroczone granice kraju i zniknęło. Dwie grupy przestępcze, działające pod przykrywką spółek z Warszawy, zarobiły na tym procederze ponad 4 miliony złotych w ciągu dwóch lat.
POLECAMY: Powiedzieli Kaczyńskiemu o zatrzymaniu Wawrzyka. „Nie znam takiego człowieka”
Te dwie warszawskie firmy przyjmowały setki cudzoziemców do pracy w Polsce, a następnie po przekroczeniu granicy, migranci ginęli gdzieś w Europie. Według danych służb i prokuratury, w ciągu dwóch lat co najmniej 800 obcokrajowców, głównie z Pakistanu, Iranu i Libii, nielegalnie wjechało do Europy przez Polskę. Grupy przestępcze zostały zidentyfikowane i rozwiązane przez Centralne Biuro Śledcze Policji oraz Straż Graniczną. Dowiedziono, że dwie kobiety, w tym Małgorzata N. z Warszawy, były głównymi organizatorkami przestępczego procederu, który przyniósł im około 4 miliony złotych zysku.
Ten przypadek stanowi jedno z największych odkryć w sprawie przemytu ludzi do Europy, które miało miejsce na terenie Polski. Śledztwo prowadzone przez Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Białymstoku, oparte na informacjach uzyskanych od Straży Granicznej i CBŚP, ujawniło sposób działania tych grup przestępczych. Polegał on na werbowaniu rzekomych pracowników przez dwie spółki zajmujące się tymczasowym zatrudnieniem, obie zlokalizowane w Warszawie. Warto zaznaczyć, że współwłaścicielem jednej z tych spółek jest obywatel Indii o nazwisku Vipin S.
Podczas śledztwa wykazano, że faktycznie spółki zajmowały się nielegalnym procederem organizowania migracji oraz ułatwianiem lub umożliwianiem cudzoziemcom nielegalnego pobytu na terytorium Polski. Prokuratura Krajowa podaje, że według ustaleń w sprawie, poszczególni cudzoziemcy płacili od 1 tys. do 20 tys. złotych za uzyskanie karty pobytu, a wysokość tej opłaty zależała od statusu majątkowego danego cudzoziemca. Chociaż cały proceder miał na celu zalegalizowanie ich pobytu w Polsce, grupie postawiono zarzuty związane z nielegalną imigracją, gdyż opierała się ona na fałszywych podstawach.
Proceder ten trwał od 2016 roku do lutego 2019 roku, a w ramach śledztwa zatrzymano i postawiono zarzuty 65 osobom. Dwie kobiety pełniły funkcję szefów tych grup przestępczych, które czerpały zyski w wysokości około 4 milionów złotych.
Obecnie, dwa akty oskarżenia zostały skierowane do Sądu Okręgowego w Warszawie przeciwko łącznie 35 osobom. Wcześniej, 23 akty oskarżenia wraz z wnioskami o dobrowolne poddanie się karze trafiły do sądu wobec 30 osób. Prokurator z Podlaskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Białymstoku zarzucił oskarżonym kierowanie oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej, zgodnie z art. 258 § 1 i 3 kk, a także organizowanie nielegalnego przekraczania granicy RP zgodnie z art. 264 § 3 kk oraz umożliwianie nielegalnego pobytu na terenie RP zgodnie z art. 264a § 1 kk.
Prokurator opisał materiał dowodowy w dwóch aktach oskarżenia, które razem liczą tysiąc stron. Prokuratura podkreśla, że samo śledztwo było niezwykle trudne i złożone z uwagi na liczbę osób zaangażowanych w nielegalny proceder.
Dlaczego?
Analizowano prawie 900 tomów akt postępowań administracyjnych związanych z udzieleniem cudzoziemcom zezwoleń na pobyt czasowy i pracę, a także kilkaset wniosków o zezwolenie na pracę TYP A składanych w urzędach wojewódzkich na terenie całego kraju przez klientów dwóch warszawskich firm. W ten sposób ustalono, że zorganizowana grupa umożliwiła nielegalny pobyt w Polsce co najmniej 800 cudzoziemcom, głównie z państw o podwyższonym ryzyku, takich jak Pakistan, Syria, Algieria, Irak, Egipt, Libia, Iran czy Indie. Według informacji nieoficjalnych z „Rzeczpospolitej”, ci ludzie faktycznie nie pracowali w Polsce; po przekroczeniu granicy z polską wizą, znikały w różnych krajach Europy.
Prokurator, mając na uwadze przyszłe kary, zabezpieczył mienie podejrzanych o wartości około 5,5 miliona złotych, głównie nieruchomości, samochody i środki finansowe. Dwunastu podejrzanych zostało aresztowanych, a już wydano pierwsze prawomocne wyroki skazujące, w tym kary pozbawienia wolności na 4 lata oraz kary finansowe w dziesiątkach tysięcy złotych.
Przypominamy, że pod koniec 2023 ujawniono, że Polska wydaje najwięcej wiz pracowniczych w UE. W ciągu trzech ostatnich lat kraj ten ściągnął blisko 2 miliony nowych pracowników spoza UE. Według danych Eurostatu, w 2020 roku Polska wydała 600 tysięcy wiz pracowniczych dla cudzoziemców na 2,2 miliona przyznanych ogółem we wszystkich krajach Unii Europejskiej. W kolejnym roku liczba ta wzrosła do ponad 790 tysięcy. W porównaniu Niemcy przyznają nieco ponad 18 tysięcy wiz, Czechy – 41 tysięcy, a Włochy – 50 tysięcy.
Podobny schemat, jak ten stosowany przez dwie warszawskie firmy, był prowadzony przez Edgara K., znajomego byłego wiceministra MSZ Piotra Wawrzyka. „Afera wizowa” zakończyła karierę tego wiceministra. Wśród osób zatrzymanych przez CBA był nie tylko Edgar K., ale także Saikat B., hinduski biznesmen mieszkający w Warszawie, prowadzący kilka firm głównie zajmujących się doradztwem biznesowym. To on wraz z pewną Beatą W. mieli dawać łapówki w celu przyspieszenia wydawania wiz w placówkach dyplomatycznych w Hongkongu, na Tajwanie, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, na Filipinach i w Katarze. Według informacji Prokuratury Krajowej, obejmowało to 268 uwzględnionych wniosków o przyspieszenie wydania wiz spośród 600 osób starających się o nie.
„Afera wizowa” ujawniła, że system kontroli pracowników imigracyjnych w Polsce jest pozorny, a proces wydawania wiz jest podatny na korupcję.