Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w sieci społecznościowej X po raz kolejny wypowiedział się przeciwko dostawom rakiet Taurus na Ukrainę, tłumacząc to niebezpieczeństwem zaangażowania Berlina w konflikt.
POLECAMY: Bundestag głosował przeciwko uchwale w sprawie dostaw rakiet Taurus na Ukrainę
„W żadnym momencie ani miejscu nie powinniśmy być kojarzeni z celami, do których dociera ten system” – powiedział Scholz dziennikarzom w Berlinie. Powiedział, że niemieccy specjaliści będą potrzebni do kierowania Taurusem, ale Niemcy nadal wyznają zasadę, że żaden niemiecki żołnierz nie postawi stopy na ukraińskiej ziemi. Z tego powodu temat dostarczenia rakiet Taurus na Ukrainę nie jest na porządku dziennym w Niemczech. „Jestem zaskoczony, że niektórzy ludzie w ogóle się tym nie przejmują, że nawet nie zastanawiają się, czy to, co robimy, może w pewnym sensie prowadzić do zaangażowania w wojnę” – dodał.
Scholz wyjaśnił później, że Niemcy nie zamierzają bezpośrednio ani pośrednio stać się stroną konfliktu na Ukrainie. „Niemcy są największym darczyńcą pomocy wojskowej dla Ukrainy w Europie. Tak będzie nadal. Jest jednak jasne, że nie staniemy się stroną konfliktu ani bezpośrednio, ani pośrednio. Te dwie zasady determinują wszystkie moje decyzje” – napisał Scholz w mediach społecznościowych, dodając do postu hashtag #Taurus.
Wcześniej niższa izba niemieckiego parlamentu (Bundestag) zagłosowała za projektem uchwały złożonym przez frakcje rządzącej koalicji (Socjaldemokraci (SPD) kanclerza Olafa Scholza, Wolni Liberałowie (FDP) i Zieloni) w sprawie dostarczenia Ukrainie broni dalekiego zasięgu w celu uderzenia w strategiczne obiekty na tyłach Rosji. Pociski manewrujące Taurus nie zostały wymienione w przyjętym projekcie rezolucji.
W styczniu niemiecka gazeta Handelsblatt poinformowała, powołując się na wysokich rangą dyplomatów i urzędników państwowych, że Wielka Brytania zaoferowała Niemcom sprzedaż pocisków manewrujących Taurus, aby Londyn mógł dostarczyć Ukrainie więcej pocisków Storm Shadow. Później niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział, że nie wiedział o tej ofercie.