Detektyw z Trójmiasta, Wojciech Koszczyński, był aktywny w siedzibie Orlenu co najmniej 50 razy w ciągu ostatnich pięciu lat, przeprowadzając spotkania oraz zbierając informacje na zlecenie firmy paliwowej. Jak donoszą dziennikarze firma detektywistyczna Koszczyńskiego podpisała umowę z Orlenem, obejmującą ochronę oraz usługi detektywistyczne, w tym inwigilację polityków opozycji.
Detektyw, według danych z księgi wejść, regularnie odwiedzał siedzibę Orlenu, spotykając się m.in. z prezesem Daniel Obajtkiem oraz innymi członkami zarządu. Informacje o tej współpracy ujrzały światło dzienne podczas konferencji prasowej premiera Donalda Tuska, który ujawnił, że Koszczyński śledził posłów opozycji, a Orlen miał za to zapłacić ponad 1 mln zł.
Inwigilacja na Wysokim Poziomie
Raporty i dokumenty ujawniły, że Koszczyński zbierał informacje o osobach potencjalnie wpływających negatywnie na wizerunek prezesa Orlenu. Lista obejmowała nazwiska dziewięciu osób, w tym polityków Platformy Obywatelskiej. Raporty zamówione przez Orlen miały na celu identyfikację działań nieuczciwej konkurencji oraz źródeł ujawniania informacji dotyczących firmy.
Reakcje i Kontrowersje
Wiceminister aktywów państwowych, Robert Kropiwnicki, potwierdził widok fragmentów raportu dotyczącego jego osoby i zasugerował, że dokument ten mógł być przygotowany przez firmę detektywistyczną Koszczyńskiego. Odnosząc się do sprawy, Kropiwnicki wyraził zdziwienie i uznał te działania za niezgodne z prawem.
Detektyw, choć nie potwierdził bezpośrednio współpracy z Orlenem, utrzymuje, że jego zadaniem było zapewnienie bezpieczeństwa dla prezesa Obajtka i przeciwdziałanie potencjalnym stratom finansowym Orlenu.
Prezes Orlenu, Daniel Obajtek, zdecydowanie zaprzeczył doniesieniom premiera Tuska, nazywając je obsesyjnymi i stwierdzając, że nigdy nie zajmował się śledzeniem posłów opozycji. Kontrowersje wokół tej sprawy podkreślają napięcia między polityką a biznesem, rzucając światło na potencjalne nadużycia i manipulacje w korporacyjnym środowisku.