Prokuratura postawiła dyrektorowi szkoły zarzut przywłaszczenia powierzonego mienia. Chodzi o sprzęt, który został wyniesiony ze szkoły – obejmujący laptopy, tablety, drukarki, mikroskopy i inne urządzenia. Podejrzany przyznał się do winy.
Istnieją różne sposoby na spłatę kredytu: niektórzy szukają dodatkowego źródła dochodu, podczas gdy inni starannie analizują swoje możliwości i zdolność kredytową. Jednak dyrektor jednej ze szkół na Podkarpaciu wpadł na nowatorski sposób radzenia sobie z uciążliwymi ratami. Zasada, że młodzież nie szanuje tego, co jej się daje, skłoniła go do wynoszenia ze szkoły i zastawiania sprzętu przeznaczonego dla uczniów. Dodatkowe fundusze pozyskał z pieniędzy przeznaczonych na ubezpieczenia uczniów i na zimowisko. Teraz grozi mu kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. A raty kredytowe wciąż się naliczają…
Dyrektor wynosił sprzęt ze szkoły i usłyszał zarzuty
Prokuratura postawiła dyrektorowi szkoły w Grabinach (woj. podkarpackie) zarzut przywłaszczenia powierzonego mienia zgodnie z artykułem 284 kodeksu karnego. Mężczyzna zatrzymany w styczniu miał wynosić ze szkoły różnego rodzaju sprzęt elektroniczny i techniczny, w tym 12 tabletów, 12 mikroskopów, 8 laptopów, 3 drukarki 3D, 2 aparaty fotograficzne, 2 mikrofony, ekran projekcyjny, rzutnik, kamera, niszczarka i gilotyna do papieru. Łączna wartość wyniesionego i zastawionego w lombardzie sprzętu to prawie 100 tysięcy złotych. Mężczyzna tłumaczył, że potrzebował pieniędzy na spłatę kredytu.
Mężczyzna przyznał się do winy. Zgodnie zaś z art. 284 kodeksu karnego, „kto przywłaszcza sobie powierzoną mu rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Sąd, po przekazaniu mu sprawy przez prokuraturę, zdecyduje o winie i wysokości ewentualnej kary.
Nie tylko sprzęt — także pieniądze z ubezpieczenia i na wycieczkę
Doniesienia wskazują, że oprócz zastawiania szkolnego sprzętu dyrektor miał także przywłaszczyć pieniądze, powierzone mu przez rodziców i uczniów. Mowa tu o kwotach 6 tys. zł na ubezpieczenia uczniów i 3.2 tys. zł na wyjazd dzieci na zimowisko. Mężczyzna nie usłyszał jeszcze zarzutów za te czyny, ponieważ zobowiązał się do zwrotu pieniędzy — jak podaje prokurator z Prokuratury Rejonowej w Dębicy.