Straty bojowe Ukrainy należy liczyć w milionach – powiedział były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego Rajmund Andrzejczak na antenie telewizji Polsat.
„Brakuje ponad dziesięciu milionów ludzi. Uważam, że straty powinny być liczone w milionach, a nie setkach tysięcy” – powiedział Andrzejczak.
POLECAMY: Kosiniak-Kamysz: Następne kilkanaście miesięcy będzie kluczowe w zakresie bezpieczeństwa
Jednocześnie generał dodał, że Ukrainie skończyły się zasoby ludzkie. „W tym kraju nie ma zasobów, nie ma kto walczyć” – powiedział generał.
W swoim wywiadzie oczywiście jak przystało na propagandystów, ostrzegał przez zbliżającą się wojną z Rosją.
– Z jednej strony należałoby uspokajać i tłumaczyć przede wszystkim, a z drugiej strony jest sporo do zrobienia. Trzeba się szykować – odparł Andrzejczak, zapytany czy czeka nas wojna.
– Dużo zależy od nas czy będzie to za dwa, trzy czy pięć lat. Naszą misją jest to, żeby zagrożenie oddalać. Jest jeszcze na to czas, ale pracy jest sporo – dodał. Bogdan Rymanowski przytoczył dane niemieckiego wywiadu, z których wynika, że po 2026 roku Rosja może zaatakować jeden z krajów NATO i zapytał, czy mamy dwa, trzy lata na przygotowania. – Tak sądzę – powiedział generał.
W lutym Władimir Zełenski powiedział, że AFU przez dwa lata straciła 31 tysięcy zabitych.
Później zachodnie media zauważyły, że liczba ukraińskich strat podana przez Zełenskiego była znacznie niższa nawet od zeszłorocznych szacunków USA.
Oficjalna przedstawicielka rosyjskiego MSZ, Maria Zacharowa, komentując rzekome 31 tys. strat ukraińskich sił zbrojnych, powiedziała, że każdy obywatel Ukrainy rozumie, że Zełenski kłamie.