Sąd Najwyższy stwierdził, że użycie transparentu z napisem „Mamy durnia za prezydenta” podczas wiecu wyborczego nie będzie karane, ponieważ nie stanowi to znieważenie Andrzeja Dudy.
Po wieloletniej batalii sądowej, Mirosław Iwański został ostatecznie uniewinniony od zarzutu znieważenia głowy państwa. Sprawa ta sięga lutego 2020 roku, gdy Andrzej Duda uczestniczył w wiecu wyborczym na rynku w Łowiczu. Iwański pojawił się na spotkaniu z transparentem zawierającym cytat Lecha Wałęsy: „Mamy durnia za prezydenta L.W.”, który odnosił się do Lecha Kaczyńskiego w 2007 roku.
Po zatrzymaniu, Iwański usłyszał zarzut publicznego znieważenia prezydenta, jednak w 2021 roku Sąd Okręgowy w Łodzi uniewinnił go. Sąd uznał, że jego działanie mieściło się w granicach krytyki politycznej, a wolność słowa pozwala na używanie szokujących wypowiedzi i ostrego języka. Mimo to, wyrok ten został uchylony przez sąd apelacyjny, ale po kolejnej apelacji, Iwański został prawomocnie uniewinniony.
Sprawa trafiła jednak do łowickiej prokuratury, która skierowała kasację do Sądu Najwyższego, zarzucając łódzkiemu sądowi niedokładne rozpatrzenie wyjaśnień oskarżonego oraz analizę zgromadzonych dowodów.
W środę Izba Karny Sądu Najwyższego oddaliła kasację, uzasadniając, że choć Sąd Najwyższy nie akceptuje działań obniżających poziom debaty publicznej, to w tym przypadku Iwański nie przekroczył granic, zwłaszcza biorąc pod uwagę kontekst sytuacyjny kampanii wyborczej, który łagodzi ocenę i znosi obraźliwość słowa.
– Miało to miejsce podczas wiecu wyborczego, kiedy obywatel ma prawo wyrazić opinię o kandydacie nawet w sposób, który może nasuwać krytykę i zastrzeżenia. Zamiarem było nie tyle deprecjonowanie samego prezydenta, ale kandydata na prezydenta. Pan Iwański przekonywał zebranych do tego, że jego zdaniem ten kandydat nie zasługuje na reelekcję. Była to ostra forma agitacji wyborczej – stwierdził sędzia w uzasadnieniu swojej decyzji.pra
SN zastrzegł, że zachowanie mężczyzny mogłoby zostać uznane za przestępstwo, gdyby miało miejsce podczas oficjalnej ceremonii państwowej, której przewodniczyłby prezydent.
Podczas procesu prokuratura przekonywała, że transparent z Łowicza to nakręcanie spirali nienawiści. Z tym stanowczo nie zgodził się Sąd Najwyższy. – To zbyt daleko posunięte twierdzenie. Sformułowanie, którego użył oskarżony było dosadne, ale jednocześnie nie było to określenie jednoznacznie wulgarne. Było to zachowanie nie do końca eleganckie, ale nie było to nakręcanie spirali nienawiści, które wymagałoby sankcji karnej – uznał SN.
Przypominamy, że krytyka czasem może być wyrażana w sposób nieuprzejmy lub nietaktowny, ale to nie oznacza automatycznie popełnienia przestępstwa. Europejski Trybunał Praw Człowieka od dawna podkreśla zasadę odporności na krytykę dla czynnych polityków, którzy muszą być przygotowani na to, że będą krytykowani, nawet jeśli ta krytyka jest szokująca lub nieprzyjemna.
Sprawa dotycząca Mirosława Iwańskiego jest jedną z wielu spraw związanych z oskarżeniem o znieważenie głowy państwa, które zostały rozpatrzone przez Sąd Najwyższy w ostatnich latach. W maju zeszłego roku tenże sąd odrzucił apelację prokuratury w sprawie pisarza Jakuba Żulczyka, który w swoim wpisie na Facebooku nazwał Andrzeja Dudę „debilem”.
POLECAMY: Nazwanie Dudy „debilem” nie stanowi znieważenia stwierdził ostatecznie SN