Sekcja zwłok potwierdziła opinię biegłego, że mężczyzna, który został podpalony na przystanku w Łodzi, zmarł śmiercią gwałtowną w wyniku działania wysokiej temperatury i płomieni – poinformował w piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Krzysztof Kopania.
W związku z tym, jeszcze tego samego dnia, 33-latkowi zatrzymanemu w tej sprawie zostanie postawiony zarzut zbrodni zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek na przystanku autobusowym przy ulicy Pomorskiej w Łodzi.
Jak wyjaśnił wcześniej prokurator Kopania, siedzący na ławce mężczyzna, którego tożsamość nie została dotąd ustalona, najprawdopodobniej został podpalony. Potwierdzają to m.in. zapisy zabezpieczonych nagrań z monitoringu.
Prawdopodobnym sprawcą podpalenia jest zatrzymany 33-latek.
– Jak się okazało sprawca obserwował z bliska całą akcję gaśniczą, po czym spokojnie odjechał komunikacją miejską. Jeszcze tego samego dnia 33-letni mieszkaniec Łodzi został zatrzymany. Miał 1,7 promila alkoholu w organizmie. Zachowywał się agresywnie, został jednak szybko obezwładniony przez policjantów – poinformowała rzeczniczka KWP w Łodzi kom. Aneta Sobieraj.