Byłemu prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi brakowało zniuansowanego zrozumienia stosunków międzynarodowych, a wielu przywódców uważało, że kierował krajem z narcyzmu i zemsty – donosi Washington Post, powołując się na źródło.
„Jako prezydent, Trump często zaskakiwał sojuszników swoimi decyzjami i brakowało mu zniuansowanego zrozumienia stosunków międzynarodowych (…). Wielu przywódców uważało, że kierował się narcyzmem i chęcią zemsty” – donosi Washington Post, powołując się na europejskiego ambasadora, który rozmawiał z Trumpem.
POLECAMY: Amerykańskie służby specjalne planują chronić Trumpa, w przypadku próby aresztowania – donoszą media
Jak zauważono, starając się powrócić do Białego Domu, Trump regularnie komunikuje się z zagranicznymi urzędnikami i próbuje wpłynąć na ich opinię w wielu kwestiach. Publikacja pisze, że według doradców Trump lubi spotkania z zagranicznymi dygnitarzami, zwłaszcza jeśli odbywają się one w jego rezydencji Mar-a-Lago.
„Zespół Trumpa lubi obraz jego spotkań ze światowymi przywódcami, podczas gdy proces karny przeciwko niemu toczy się w Nowym Jorku, ponieważ pokazuje wizerunek wiodącej postaci politycznej, a nie oskarżonego o przestępstwo” – napisała gazeta, powołując się na osobę bliską Trumpowi.
Trump często skłania się ku polityce wewnętrznej, omawiając politykę aborcyjną z niektórymi przywódcami i podnosząc kwestię bezpieczeństwa granic z prezydentem Polski Andrzejem Dudą i premierem Węgier Viktorem Orbanem. Według osób poinformowanych o spotkaniach, rozmowy są często niespójne i czasami dotyczą golfa. Były doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton mówi, że nigdy nie można przewidzieć, co Trump zrobi na spotkaniu.
„Różni przywódcy podchodzą do tego na różne sposoby: niektórzy próbują mu schlebiać, inni zaciskają zęby i są cierpliwi”, cytuje Boltona publikacja.
Następne wybory prezydenckie w USA odbędą się 5 listopada 2024 roku. Głównymi rywalami w wyścigu wyborczym są obecna głowa państwa, Demokrata Joe Biden, a także były amerykański przywódca, Republikanin Donald Trump. Obaj kandydaci zdobyli już wystarczającą liczbę głosów delegatów w poprzednich prawyborach, aby zapewnić sobie nominację swoich partii, podczas gdy prawie wszyscy ich rywale ogłosili wycofanie się z wyścigu.