Donald Tusk i jego zwolennicy przez długie lata słusznie krytykowali partię Prawo i Sprawiedliwość za wyprowadzanie środków poza oficjalny budżet. Ironicznie jednak, gdy sami doszli do władzy, zaczęli praktykować tę samą metodę, której wcześniej tak zdecydowanie się sprzeciwiali. Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych, wyraża swoje załamanie w tej sprawie.
POLECAMY: Fundusz covidowy nadal ratuje wydatki rządu
Problematyczne jest korzystanie z Banku Gospodarstwa Krajowego oraz różnych funduszy, co stanowiło charakterystyczny punkt krytyki w czasie rządów partii PiS. Przykładem tego był Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, który w istocie działał jako „budżet wewnątrz budżetu”, umożliwiając swobodne wydatkowanie środków bez odpowiedniego nadzoru.
Obecnie wszystko wskazuje na kontynuację tego trendu. Zarówno BGK, jak i ministerstwo finansów unikają jasnej odpowiedzi na pytania money.pl w tej sprawie. Choć nie padła żadna oficjalna deklaracja o zmianie podejścia, wiadomo, że pozabudżetowe fundusze pozostaną.
Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych, komentując tę sytuację w rozmowie z money.pl, stwierdził: „Jeśli stanowisko BGK jest zgodne z Ministerstwem Finansów i reprezentuje oficjalną linię nowego rządu, jest to skandaliczne i budzi moje załamanie. Oznacza to w praktyce utrzymanie równoległego budżetu przez BGK i MF, co jest naruszeniem artykułu 219 Konstytucji oraz zagraża zasadom praworządności w finansach publicznych”.
Artykuł 219 Konstytucji wskazuje, że budżet państwa na dany rok musi być uchwalony przez Sejm w formie ustawy budżetowej, co oznacza, że fundusze BGK, sięgające setek miliardów złotych, operują poza tym uregulowaniem.
– Przypomnę, że we wniosku o Trybunał Stanu dla Adama Glapińskiego wnioskodawcy wraz ze 190 posłami, którzy go poparli, piszą wprost, że utrzymywanie pozabudżetowych funduszy w BGK oraz PFR jest niekonstytucyjne. Czytamy w tym dokumencie, że NBP, finansując dług BGK i PFR-u, brał udział w zaniżaniu prawdziwego deficytu budżetowego. Jeśli to będzie teraz kontynuowane, to każdy urzędnik, który przykłada do tego rękę, powinien się zastanowić, czy wniosek o Trybunał Stanu nie dotknie kiedyś i jego – ostrzega ekonomista.
Zaznacza, że jest zaskoczony „procesem czyszczenia finansów” w Polsce. Wskazuje, że w ten sposób „jeszcze bardziej rozjedzie nam się dług liczony metodą polską z tym wyliczanym metodą unijną”.
– Rząd może dołączać plany finansowe funduszy do uzasadnienia ustawy budżetowej, ale to jest malowanie trawy na zielono, bo uzasadnienie nie ma żadnej rangi prawnej – wyjaśnia.
Dlaczego w ogóle zarówno rząd PiS, jak i PO korzystają de facto z „dwóch budżetów”. Gdyby zrobili wszystko przejrzyście, zgodnie z konstytucją, to szybko okazałoby się, że przekraczamy konstytucyjny limit zadłużenia 60 proc. Gdyby tak się stało, konieczne byłoby ustanowienie zrównoważonego budżetu. O tym nie chciał słyszeć Morawiecki, teraz nie chce słyszeć Tusk. Będziemy więc nadal wydawać więcej, niż faktycznie mamy. I w zasadzie nikomu to nie przeszkadza. Dalekosiężne konsekwencje będą jednak opłakane.
2 komentarze
Bo PiS u PO to te same zło. Dorwać się do koryta i położyć się w nim i żreć.
Po to wkładają na wysokie urzędy swoich ludzi aby to robić na potęgę. Przecież złodziej OFE Tusk się nie zmienił.