Na profilu Facebookowym Konfederacji ukazał się post, w którym zacytowano wypowiedź Ewy Zajączkowskiej-Hernik, kandydatki na europosłankę z Warszawy. W swojej wypowiedzi polityk koncentruje się na temacie Ukraińców w Polsce.
„Czy my wymagamy zbyt dużo od Ukraińców przebywających w Polsce? Czy to, że oczekujemy, aby „byczki” w poborowym wieku wrócili jednak na Ukrainę i bronili swojej ojczyzny, a nie siedzieli w Polsce na socjalu, na który my, Polacy ciężko pracujemy, to zbyt wiele?” – czytamy.
Dalej na stronie Konfederacji czytamy: „Czy to, że oczekujemy, aby psychologowie i psychiatrzy, którzy zajmują się czymś tak newralgicznym, jak zdrowie psychiczne pacjentów, znali język polski przynajmniej na poziomie B1, to zbyt wiele, by politycy koalicja PO-PiS-Trzecia Droga-Lewica głosowała przeciwko takim zmianom? Takie dwie poprawki Konfederacji zostały odrzucone przez Sejm. Niebywałe. Na litość boską! Zacznijmy się wreszcie szanować!”.
Nie ulega wątpliwości, że lekarz powinien być w stanie posługiwać się oficjalnym językiem państwa, w którym pracuje. Niestety NFZ wraz z rządami PiS i obecnej koalicji tego problemu nie zauważają.
Należy jednak dodać, że polski NFZ boryka się z problemami znacznie większymi niż obecność lekarzy z Ukrainy. W publicznym systemie opieki zdrowotnej oczekiwanie na specjalistę, zwłaszcza psychologa, może trwać nawet do 2 lat (nowy pacjent zostaje przyjęty dopiero po zakończeniu terapii poprzedniego). Te problemy nie występują w prywatnym sektorze opieki zdrowotnej, gdzie nie ma także kłopotu z lekarzami, którzy nie mówią po polsku. Samoistnie nasuwa się zatem rozwiązanie, które zwolennicy wolności postulują od dłuższego czasu, czyli prywatyzacja.