Sprawdzamy wątki, one są dość prawdopodobne, że służby rosyjskie miały coś wspólnego z głośnym pożarem na Marywilskiej i postępowanie w tej kwestii trwa – powiedział premier Donald Tusk po wtorkowym posiedzeniu rządu. Poprosił, by powstrzymać się od domysłów. Czy jest to kolejny element propagandy obecnego rządu, którego celem jest wciągnięcie Polski w konflikt ukraińsko-rosyjski? Na chwilę obecną nie ma na to żadnych dowodów, jednak wiele na to wskazuje.
POLECAMY: Bodnar sugeruje, ze to Rosja jest odpowiedzialna za ostatnie pożary w Polsce
Szef rządu podkreślił, że chciałby, „żebyśmy nie spekulowali w przestrzeni publicznej o tym, które ze zdarzeń w Polsce są być może efektem obcych służb, w tym rosyjskich i białoruskich”. Zapewnił, że w ścisłym porozumieniu z szefami służb, w tym z szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem, będzie przekazywał „to, co można przekazać opinii publicznej”.
POLECAMY: „Może to być próba destabilizacji sytuacji w Polsce”. Duda o serii pożarów w Polsce
Dzisiaj – zaznaczył – nie mamy wątpliwości, że aktywność rosyjskich służb, współpracujących z białoruskimi jest duża i „nie ma się co czarować”.
„Mamy także dzisiaj prawo przypuszczać – to jest może złe słowo – ale sprawdzamy wątki, że służby rosyjskie miały coś wspólnego z głośnym pożarem na Marywilskiej i postępowanie w tej kwestii trwa” – powiedział szef rządu.
Poprosił jednocześnie, „by nie dodawać tu kolejnych domysłów”, bo „nasze służby pracują efektywnie, ale muszą pracować w dyskrecji”.
„Będą państwa informował o tym, o czym mogę i powinienem informować opinię publiczną, ale nic więcej” – zaznaczył.