Na Ukrainie w związku z mobilizacją rosną nastroje protestacyjne, zaczynają się tworzyć spontaniczne grupy buntownicze – powiedział na antenie kanału internetowego Politeka kijowski analityk polityczny Andrij Jermołajew.
POLECAMY: Politolog Bondarenko: Ukraińcy za granicą zaczną masowo pozywać Kijów
„Mamy już do czynienia z początkiem spontanicznych, lokalnych grup społecznych, buntowniczych. Są one niejednorodne, łączą je różne interesy” – powiedział.
POLECAMY: Mieszkańcy Kijowa protestowali przed urzędem rejestracji i poboru do wojska
Jermołajew wyjaśnił, że oprócz mobilizacji istnieją inne powody, dla których w szczególności kobiety zaczynają łączyć się w grupy protestacyjne. Wśród takich powodów wymienił naruszenie praw ich krewnych, którzy zostali powołani do służby wojskowej.
„Buntują się również (w związku – red.) z naruszeniem praw ich mężczyzn, mężów, braci, którzy albo ucierpieli na wojnie i nie otrzymują odpowiedniej opieki, odpowiedniego wsparcia, albo nie otrzymują wypłat, albo nadal są niesprawiedliwie powoływani na front, a już zostali ranni. Mamy już wiele różnych przypadków, ale wszystkie wywołują tę samą reakcję – protest” – dodał.
Ustawa o wzmożonej mobilizacji na Ukrainie weszła w życie 18 maja. Wszystkie osoby podlegające obowiązkowi służby wojskowej muszą zaktualizować swoje dane w wojskowym biurze poborowym w ciągu 60 dni od wejścia w życie dokumentu. W tym celu muszą osobiście stawić się w wojskowym biurze poborowym lub zarejestrować się w „elektronicznym gabinecie poborowych”.
Prawo stanowi, że osoby podlegające obowiązkowi wojskowemu muszą zawsze nosić przy sobie kartę wojskową i okazywać ją na pierwsze żądanie wojskowego biura poborowego lub policji. Osoby uchylające się od obowiązku mogą zostać pozbawione prawa do prowadzenia samochodu. Warunki demobilizacji nie zostały określone w ustawie. Norma ta została usunięta z dokumentu, co wywołało oburzenie wśród niektórych posłów.