Jak donosi serwis „money” Krajowe Biuro Wyborcze (KBW) przeprowadzi szczegółową kontrolę wydatków z Funduszu Sprawiedliwości, którym zarządzali zwolennicy Zjednoczonej Prawicy za ich kadencji. Organ ten poinformował, że wszystkie informacje mające wpływ na ocenę finansów partii politycznych oraz komitetów wyborczych są brane pod uwagę podczas analizy sprawozdań. Kontrola dotycząca ubiegłorocznej kampanii do Sejmu i Senatu nadal trwa.
POLECAMY: Czy Ziobro stał na czele zorganizowanej grupy przestępczej? Ujawniono 50 godzina nagrań „ziobrystów”
Wyniki analizy mogą skutkować przyjęciem sprawozdania bez zastrzeżeń, ze wskazaniem błędów lub jego odrzuceniem zgodnie z przepisami ustaw. Decyzje w tej sprawie podejmuje Państwowa Komisja Wyborcza, argumentując swoje postanowienia na podstawie faktów i przepisów prawnych. Partie polityczne lub komitety mają możliwość odwołania się do Sądu Najwyższego w przypadku odrzucenia sprawozdania.
Choć formacja Zbigniewa Ziobry uczestniczyła w ostatnich wyborach z ramienia PiS, nie była częścią koalicji, więc kwestie dotyczące podziału subwencji muszą być uregulowane w umowie. Istnieją doniesienia, że PiS nie podzieliło się środkami na kampanię z przedstawicielami tej formacji.
POLECAMY: Kowalski odleciał! Jego zdaniem KGW skupiają się na przeciwdziałaniu przestępczości
Ostateczna decyzja w sprawie sprawozdania z kampanii należy do PKW. W przypadku wykrycia nieprawidłowości w finansowaniu kampanii, PiS może ponieść konsekwencje, w tym utratę znacznej części subwencji, która wyniosła około 23,5 mln zł w poprzedniej kadencji Sejmu.
Sprawa wydatków z Funduszu Sprawiedliwości ponownie stała się głośna ze względu na zeznania byłego dyrektora tego funduszu, Tomasza M., którego obrońcą jest Roman Giertych. Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła wydatkowanie pieniędzy z tego funduszu za kadencji Zjednoczonej Prawicy, co doprowadziło do wszczęcia śledztwa prokuratorskiego. W związku z tym, Tomasz M. został uznany za podejrzanego i postawiono mu zarzuty.
Polityk Konfederacji, Stanisław Tyszka, oskarżył Janusza Kowalskiego o proponowanie mu korzystania z Funduszu Sprawiedliwości, jednak został nazwany przez polityka Suwerennej Polski, „wymyślającym bzdury”. Z kolei lider tej partii, Zbigniew Ziobro, oskarżył premiera Donalda Tuska o atakowanie wydatków z Funduszu Sprawiedliwości z zemsty i ukrywanie własnych.