W czwartek, 13 czerwca, stał się dniem symbolicznym dla wolności słowa i prawdy historycznej w Polsce. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia ogłosił wyrok w sprawie doktor Lucyny Kulińskiej, cenionej historyk i ekspertki zajmującej się ukraińskim nacjonalizmem oraz działaczki kresowej. Kulińska została uniewinniona od zarzutów „zniesławienia” postawionych przez ukraińskiego propagandystę Igora Isajewa (Krawetza).
POLECAMY: Dr. Lucyna Kulińska oskarżona o rzekome „zniesławienie” ukraińskiego propagandysty Igora Isajewa
Sprawa, która rozpoczęła się od kontrowersyjnego wpisu w mediach społecznościowych, dotyczyła włamania do mieszkania Jacka Bokiego, lokalnego działacza patriotycznego. W swoim wpisie Kulińska skrytykowała Isajewa oraz prokuraturę za bezczynność wobec rzekomych gloryfikacji morderców Polaków. To właśnie ten wpis stał się punktem wyjścia dla oskarżenia o „zniesławienie”.
POLECAMY: Ukraiński Igor Isajew nazwał zmarłego ks. Isakowicza-Zaleskiego “kremlowską prostytutką”
Proces, który rozpoczął się 5 kwietnia w Warszawie, przyciągnął uwagę mediów i opinii publicznej. Pierwsza instancja zakończyła się uniewinnieniem Kulińskiej, która podkreśliła, że jest to tylko pierwszy krok w walce o prawdę historyczną i wolność słowa.
Kulińska po drugiej rozprawie, jaka miał miejsce 3 czerwca zaznaczyła, że sprawa ta jest próbą zdyskredytowania jej działań badawczych oraz atakiem na środowiska kresowe. Wskazała również na dążenie do stłumienia głosów patriotycznych i konserwatywnych poprzez tzw. walkę z mową nienawiści.
„To nie jest tylko mój osobisty proces, to próba uciszenia wszystkich, którzy upominają się o prawdę historyczną i pamięć o ofiarach ukraińskiego nacjonalizmu” – podkreśliła Kulińska.
POLECAMY: W Domostawie stanął na swoim miejscu pomnik „Rzeź Wołyńska”. „Braciom” to się nie spodoba
Ekspertka nie kryła swojego zaskoczenia oraz oburzenia na bezkarność, z jaką niektórzy aktywiści ukraińscy mogą obrażać Polaków i gloryfikować przemoc wobec nich. Jej zdaniem, wyrok ten jest istotny nie tylko dla jej osoby, ale dla całej społeczności, która walczy o zachowanie pamięci historycznej i ochronę wartości patriotycznych.
Kulińska nie zapomina również o kontekście szerszym – o rywalizacji narracyjnej o przyszłość Europy, gdzie jej głos reprezentuje opcję propolską, sprzeciwiającą się tendencjom lewicowym, które chcą zatrzeć narodowość, religię i kulturowe różnice.
„Ten wyrok to nasza szansa na pokazanie, że warto walczyć o prawdę i ochronę naszych wartości” – podsumowała Kulińska.
W obliczu kontrowersji i dyskusji, jakie wywołuje każde takie postępowanie sądowe, uniewinnienie Kulińskiej jest krokiem ku obronie wolności słowa i niezależności badań naukowych. Nie jest to jednak koniec drogi – dalsze odwołania są możliwe, a sam wyrok ma potencjał, by stać się precedensem w polskim systemie sądowniczym.
Dla Lucyny Kulińskiej oraz dla jej zwolenników to wyrok symboliczny, który może otworzyć nową erę w walce o rzetelną historię i ochronę polskich wartości narodowych.
Kim jest Igor Isajew?
Igor Isajew urodził się 37 lat temu w Zaporożu na Ukrainie, jego ojciec jest Bułgarem. Od 15 lat mieszka w Warszawie. „Zasłynął” m.in. tym, że przerobił polskie godło, dodając do niego tło w barwach flagi Ukrainy, a koronę na głowie orła pomalował w kolorach tęczy, będącej symbolem środowisk LGBT. Wcześniej napisał też wulgarny post: „Zaiste Polsko ty hóju” [pisownia oryginalna – przyp. red.].
Na naszym blogu wielokrotnie informowaliśmy o kontrowersyjnych działaniach i prowokacyjnych wypowiedziach Igora Isajewa, Ukraińca mieszkającego w Polsce. Isajew jest byłym dziennikarzem, pracował m.in. w Polskim Radiu oraz dla ukraińskiego czasopisma „Nasze Słowo”, wydawanego w Polsce.
W 2016 roku, Igor Isajew wywołał kontrowersje swoimi wypowiedziami, krytykując politykę Polski w kwestii ludobójstwa na Wołyniu w komentarzu dla ukraińskiej stacji Hromadske. Według Isajewa, Polacy kreują ofiary ludobójstwa na męczenników, a ich postulaty dotyczące upamiętnienia ofiar traktował jako przejaw ukrainofobii, oskarżając stronę polską o manipulacje.g
W Wigilię 2016 roku, Isajew opublikował kontrowersyjny wpis, w którym porównał Polaków do zwierząt, co wywołało duże oburzenie. W swoim poście złożył życzenia Polakom z okazji świąt Bożego Narodzenia, ale również skrytykował ich za milczenie w kwestii przekazu medialnego. Isajewa oskarżono również o odebranie rządowej dotacji na prowadzenie swojego portalu Prostir.pl, co zostało omówione na łamach „Ukraińskiej Prawdy”.
Do końca 2016 roku portal Prostir.pl prowadzony przez Isajewa był finansowany z pieniędzy polskiego podatnika. Otrzymał z budżetu prawie 100 tys. zł. W odpowiedzi na cofnięcie dotacji zaczął krytykować decyzje polskich władz, m.in. na Facebooku. W jednym z postów ironicznie stwierdził, że dotacja została mu odebrana „za aktywne zaangażowanie obywatelskie w 2016 roku, w tym udział w dyskusji o 'ludobójstwie wołyńskim’ i współpracę z ukraińskimi mediami”. Podkreślił też, że jego portal zdobył popularność na Ukrainie „rzucając światło na 'dyskusję wołyńską’ i napiętą sytuację w Przemyślu”. Ubolewał też, że polskie MSWiA „niszczy” jego zespół. Sam zapowiedział, że może dalej prowadzić Prostir.pl „nawet bez pieniędzy”.
W kolejnym roku, wśród protestów tzw. obrońców demokracji, Isajew mocno zaangażował się w działania wymierzone w rząd PiS. W lipcu 2017 roku zamieścił na swoim Facebooku zdjęcie przygotowanych przez siebie przypinek z wulgarnym napisem anty-PiS. Na plakietkach widniał napis „PiS ПНХ”, przy czym druga część to skrót w języku rosyjskim oznaczający „go f*ck yourself”. Mimo tej postawy, kilka miesięcy później rząd PiS ponownie przyznał dofinansowanie jego portalowi, tym razem w wysokości 40 tys. zł.
W marcu 2018 roku Igor Isajew opublikował na swoim profilu na portalu Facebook nagranie wideo i zdjęcia z warszawskiego marszu ku czci żołnierzy wyklętych, prawdopodobnie zrobione w Alejach Ujazdowskich. Został zatrzymany przez policję za blokowanie „demonstracji faszystów”. W związku z tym, napisał publicznie, że Państwo Polskie i Naród Polski są współodpowiedzialni za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej, ponieważ hołubią ideologię faszystowską i polskie organizacje faszystowskie skromnie nazywają się „narodowymi”. Jego wpis był celową prowokacją i naruszeniem art. 55a nowej ustawy o IPN.
Igor Isajew wezwał do usunięcia słowa „honor” z nowych polskich paszportów, argumentując, że słowo to obraża ukraińską wrażliwość. Zdaniem ukraińskiego aktywisty, „honor” powinien zostać usunięty z polskich paszportów, ponieważ w języku ukraińskim ma on pejoratywną konotację. Twierdził również, że to sami Polacy są odpowiedzialni za negatywne skojarzenia ze słowem „honor” rzekomo obecne w języku ukraińskim.
Igor Isajew, jako zdeklarowany homoseksualista, wziął udział w marszu LGBT w Białymstoku w 2019 roku, któremu towarzyszyła kontrdemonstracja chuliganów piłkarskich i grup patriotycznych, co doprowadziło do zamieszek. „Widziałem różne 'wydarzenia’ ukraińskich nacjonalistów, w tym tych z Azowa; widziałem początek walk na Majdanie w styczniu 2014 roku, zainicjowanych przez Prawy Sektor – ale nigdzie nie czułem się tak niebezpiecznie jak w sobotę w Białymstoku” – twierdził później Isajew.
Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych Isajew zaangażował się w kampanię kontrowersyjnego lidera „Obywateli RP” Pawła Kasprzaka, znanego ze skrajnie lewicowych i proukraińskich wypowiedzi i działań.
Uczestniczył w kampanii kontrowersyjnego lidera „Obywateli RP” Pawła Kasprzaka, który znany jest ze swoich skrajnie lewicowych i radykalnie proeuropejskich wypowiedzi i działań podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. Na początku listopada 2019 roku Isajew wraz z grupą polskich i ukraińskich aktywistów odwiedził Werchratę na Podkarpaciu, gdzie kilka lat temu zniszczono dwa pomniki upamiętniające UPA.
W miejscu jednego ze zniszczonych pomników postawili oni „krzyż kozacki” z trójzębem. Ponadto polska część tej grupy, w skład której wchodzili głównie działacze mniejszości ukraińskiej, apelowała nie tylko o przywrócenie zniszczonych grobów, ale także pomników UPA w Polsce. Uczynili to odwiedzając pobliską górę Monastyr, gdzie znajduje się zbiorowa mogiła kilkudziesięciu członków OUN-UPA zamordowanych w 1945 r. przez NKWD. I. był tam również obecny i zrobił sobie zdjęcie z pomnikiem UPA wraz z ówczesnym liderem Związku Ukraińców w Polsce Piotrem Tymą.
Należy zaznaczyć, że Isajew regularnie skarży się na „nienawiść” wobec niego w internecie i mediach społecznościowych. Prokuratura postawiła m.in. zarzuty Zbigniewowi S., ocalałemu z ukraińskiego ludobójstwa na Kresach, za komentarze na jego temat. Został on skazany na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. W 2020 roku Isajew był jednym z producentów filmu finansowanego ze środków unijnych, w którym zachęcał do walki z „mową nienawiści w internecie”.
W 2021 roku aktywista zyskał rozgłos m.in. za opublikowanie w mediach społecznościowych grafiki przedstawiającej polskie godło na tle ukraińskich barw oraz Orła Białego w tęczowej koronie LGBT. Centrum Monitorowania Antypolonizmu złożyło doniesienie o znieważeniu przez niego polskiego godła. Ten post z grafiką jest nadal przypięty jako główny post na jego profilu na Facebooku.
W 2020 roku zamieścił też w mediach społecznościowych zdanie „Zaiste Polsko ty hóju” [pisownia oryginalna – red.], w odpowiedzi na interwencję polskiej policji pod ambasadą Rosji w Warszawie.
W maju 2021 roku Igor Isajew został zwolniony z pracy w tygodniku „Nasze Słowo” wydawanym przez Związek Ukraińców w Polsce. „Nie chcę, żebyś był kojarzony z pismem wydawanym przez Związek Ukraińców w Polsce” – powiedział prezes związku Mirosław Skórka.
Igor Isajew zagroził, że „jak Ukraina wygra, to pozbędziemy się takich ludzi jak ona” w odpowiedzi na działania fundacji Kai Godek promującej aborcję wśród Ukrainek przyjeżdżających do Polski w marcu ubiegłego roku.
W lipcu ubiegłego roku Isajew zaproponował, by w polskich miastach, w których jest znaczny odsetek mieszkańców Ukrainy, „walczyć” o to, by ukraiński stał się drugim językiem urzędowym. Zaproponował zbadanie możliwości umieszczenia dwujęzycznych tablic w takich miastach jak Wrocław.