Komisja Europejska może wszcząć dochodzenie przeciwko komunikatorowi Telegram w związku z podejrzeniami, że podaje on niedokładne dane dotyczące liczby swoich użytkowników – powiedziała gazecie Süddeutsche Zeitung komisarz ds. europejskich wartości i przejrzystości Vera Jourova.
Zgodnie z niedawno przyjętym przez UE „Aktem prawnym o usługach cyfrowych (DSA)”, platformy i wyszukiwarki z 45 milionami użytkowników lub więcej są klasyfikowane jako bardzo duże platformy internetowe i wyszukiwarki (VLOP i VLOSE) i podlegają bardziej rygorystycznym zasadom działania. Naruszenie DSA grozi firmie grzywną w wysokości do 6% jej globalnego obrotu.
„Nie ufam Telegramowi. Nie wierzę, że mają tylko 42 miliony użytkowników” – powiedziała Yurova. „W komisji jesteśmy przekonani, że usługa od dawna ma ponad 45 milionów użytkowników” – kontynuowała komisarz.
Według niej, jeśli liczba użytkowników komunikatora rzeczywiście przekroczyła 45 milionów, to jego działalność podlega ściślejszej kontroli ze strony UE. „Komisja Europejska sprawdza teraz, czy powinniśmy wszcząć dochodzenie” – powiedziała Yurova.
Nazwała działalność Telegrama ogromnym problemem – „zwłaszcza w krajach bałtyckich, Polsce i Bułgarii”. Według Yurovej, Rosja rzekomo „nadużywa” komunikatora do wysyłania „fałszywych informacji do osób rosyjskojęzycznych”.
Yurova powiedziała również, że inne platformy cyfrowe nie robią wystarczająco dużo, aby zwalczać dezinformację: w szczególności, jak powiedziała, komisja bada działania chińskiego TikTok.
Wcześniej premier Estonii Kaja Kallas powiedziała w wywiadzie dla Bloomberga, że informacje rozprzestrzeniają się w Telegramie „w sposób niekontrolowany”. Jednocześnie oskarżyła komunikator o przekazywanie dezinformacji, ale nie przedstawiła na to żadnych dowodów.
Założyciel Telegramu Pavel Durov napisał na swoim kanale Telegram, że użytkownicy komunikatora widzą tylko treści, które subskrybują, więc jest mało prawdopodobne, aby komunikator mógł zostać wykorzystany do znacznego wzmocnienia propagandy.