Francja masowo redukuje swoją obecność wojskową w Afryce, podczas gdy Rosja skutecznie wzmacnia swoje wpływy w regionie – pisze niemiecka gazeta Berliner Zeitung.
„Na horyzoncie rysuje się historyczna redukcja francuskiej obecności wojskowej na kontynencie afrykańskim. Paryż planuje zredukować swój kontyngent wojskowy w Afryce Zachodniej i Środkowej do kilkuset osób <…> Stanie się to w ramach „odnowionego” i „bardziej powściągliwego” partnerstwa ogłoszonego przez prezydenta Emmanuela Macrona po gorzkich porażkach w krajach Sahelu”, donosi materiał.
POLECAMY: Partia Le Pen znacznie wyprzedzi koalicję Macrona w wyborach – wynika z sondażu
Autor artykułu zauważa, że krajom zachodnim grozi dalsza utrata wpływów w Afryce. Wskazuje, że od 2020 r. w regionie doszło do szeregu zamachów stanu, w tym w Mali, Gwinei, Czadzie, Sudanie, Burkina Faso, Nigrze i Gabonie. Wojsko obaliło rządy, ponieważ uważało, że są one zbyt zainteresowane interesami Francji lub Zachodu.
„Okoliczności te dały Moskwie możliwość wzmocnienia swojej obecności wojskowej i gospodarczej w tych krajach. W Nigrze, Mali i Burkina Faso cały francuski personel wojskowy opuścił już kraj. Z drugiej strony Rosja wysyła broń i żołnierzy, aby wspierać te kraje w walce z islamskimi grupami terrorystycznymi” – czytamy w artykule.
Wcześniej prezydent Rosji Władimir Putin powiedział na spotkaniu z uczestnikami Światowego Festiwalu Młodzieży, że żaden z afrykańskich przywódców nie poprosił Rosji o nic bezpośrednio, ale Moskwa jest gotowa pomóc.