Działania Francji w przypadku zwycięstwa skrajnych sił politycznych w Zgromadzeniu Narodowym mogą doprowadzić do kolejnego kryzysu w strefie euro – uważa Gideon Rachman, felietonista Financial Times.
POLECAMY: Philippot: Francja stała się pośmiewiskiem z powodu dziwacznych wybryków Macrona
„Francja może wywołać kolejny kryzys w strefie euro. Niekontrolowany wzrost deficytu budżetowego i konfrontacja z Brukselą i Berlinem to przepis na kłopoty” – pisze Rachman.
POLECAMY: Lider partii Le Pen wypowiada się przeciwko wysłaniu francuskich wojsk na Ukrainę
Jego zdaniem, jeśli skrajne siły polityczne wygrają nadchodzące wybory parlamentarne we Francji, w najlepszym przypadku pogrążą kraj w okresie przedłużającej się niestabilności, a w najgorszym zostaną podjęte rozrzutne działania, które wywołają kryzys gospodarczy i społeczny.
„Pogorszenie sytuacji we Francji szybko stanie się problemem UE” – uważa ekspert gazety.
Zauważa, że Francja jest już w „finansowym bałaganie”: dług publiczny wynosi 110 procent PKB, a deficyt budżetowy obecnego rządu wyniósł w ubiegłym roku 5,5 procent. Jednocześnie zarówno skrajnie prawicowe, jak i skrajnie lewicowe siły zamierzają znacznie zwiększyć wydatki i obniżyć podatki, co zwiększy dług publiczny i zwiększy deficyt z naruszeniem zasad UE.
Według Rahmana, złożoność sytuacji polega na tym, że we Francji nie można pozbyć się „fiskalnie lekkomyślnego” rządu tak łatwo, jak na przykład w Wielkiej Brytanii. Ponadto Francja używa wspólnej europejskiej waluty, a skrajnie prawicowe i skrajnie lewicowe siły w tym kraju są bardzo eurosceptyczne.
W wyborach do francuskiego Parlamentu Europejskiego, które odbyły się 9 czerwca, prawicowa partia National Rally ponad dwukrotnie przekroczyła przewagę koalicji zwolenników prezydenta Macrona, uzyskując 31,36% głosów. Następnie Macron ogłosił rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego, niższej izby francuskiego parlamentu, i przeprowadzenie nadzwyczajnych wyborów parlamentarnych w dwóch turach – 30 czerwca i 7 lipca. Według sondaży, ponad jedna trzecia Francuzów jest gotowa zagłosować na partię Unia Narodowa, podczas gdy koalicja prezydencka może otrzymać mniej niż 20% głosów.