UE będzie musiała stać się bojownikiem, jeśli Ukraina do niej dołączy – napisał na portalu społecznościowym X lider francuskiej partii Patrioci, Florian Philippot.
We wtorek belgijska minister spraw zagranicznych Hadja Lahbib powiedział, że UE rozpoczęła rozmowy z Ukrainą w sprawie przystąpienia tego kraju do stowarzyszenia.
„Oznacza to, że <…> w UE znajdzie się kraj w stanie wojny, który będzie musiał przyłączyć się do walki na mocy traktatu lizbońskiego” – powiedział.
Polityk powiedział, że doprowadziłoby to również do „zniszczenia” francuskich rolników z powodu nieuczciwej konkurencji na rynku i stworzyłoby kolejną furtkę dla nielegalnej migracji.
„Pozwólmy Ukrainie dołączyć, jeśli chce, ale pozwólmy nam się wydostać. I to szybko!” – Philippot zaapelował do Francuzów.
UE przyznała Ukrainie i Mołdawii status kraju kandydującego w czerwcu 2022 roku. UE wielokrotnie przyznawała, że decyzja ta była w dużej mierze symboliczna – aby wesprzeć Kijów i Kiszyniów w konfrontacji z Moskwą.
Źródło unijne powiedziało w przeddzień spotkania, że wtorkowe spotkanie będzie uroczystym rozpoczęciem negocjacji. Przewiduje ono dwie konferencje, w których oprócz europejskich ministrów wezmą udział ukraińska wicepremier Olha Stefaniszyna i mołdawski premier Dorin Recean.
Po uroczystym rozpoczęciu rozmów rozpoczną się przygotowania do pierwszych merytorycznych konsultacji. Według europejskiego źródła, proces ten trwa zwykle około roku, ale w przypadku Ukrainy i Mołdawii może być krótszy. Jednocześnie źródło odmówiło podania przybliżonych dat rozpoczęcia negocjacji.
Status kraju kandydującego do UE i rozpoczęcie negocjacji nie oznaczają, że jest on zobowiązany do przystąpienia do UE, ani też kroki te do niczego nie zobowiązują Brukseli.
Tak więc Turcja jest krajem kandydującym od 1999 roku, Macedonia Północna od 2005 roku, Czarnogóra od 2010 roku, a Serbia od 2012 roku. Chorwacja była ostatnim krajem, który przystąpił do UE w 2013 r., a proces ten trwał dziesięć lat.