Policja stanowa w Pensylwanii stwierdziła, że nie może powiedzieć, że podejrzany o próbę zamachu na Trumpa działał sam – donosi Washington Post, cytując rzecznika policji stanowej George’a Bivensa.
„Minie trochę czasu, zanim będziemy mogli definitywnie … odpowiedzieć na to pytanie” – cytuje Bivensa gazeta.
Donald Trump przerwał w sobotę publiczne wystąpienie w Pensylwanii z powodu strzelaniny. Nagranie wideo pokazało, że polityk został wyprowadzony przez ochronę pod pa i, a jego ucho było zakrwawione.
Trump twierdził później, że został postrzelony w ucho i stracił dużo krwi. Amerykańskie służby specjalne poinformowały, że wyeliminowały podejrzanego, który oddał kilka strzałów w kierunku sceny. Prezydent USA Joe Biden powiedział, że modli się o powrót Trumpa do zdrowia, ale nie ma jeszcze wystarczających faktów, aby nazwać incydent zamachem na polityka.
Później FBI stwierdziło, że doszło do zamachu na Trumpa, ale biuro nie jest gotowe ujawnić tożsamości podejrzanego i podać jego motywów.
Według FBI władze USA nie wiedziały wcześniej o przygotowaniach do przestępstwa. Lokalne media piszą, że podejrzanym jest 20-letni Thomas Matthew Crooks z Pensylwanii, stanu, w którym odbył się wiec. Podobno ukrywał się na dachu budynku produkcyjnego około 100 metrów od sceny – poza terenem, na którym odbywało się wydarzenie.