Niedawne doniesienia medialne wywołały falę spekulacji dotyczących możliwości zestrzeliwania rosyjskich rakiet nad terytorium Ukrainy przez Polskę. Źródła takie jak Politico sugerowały, że Warszawa rozważa taki scenariusz, co wywołało szereg reakcji na arenie międzynarodowej. Warto zaznaczyć, że sugestie to powstały z powodu wypowiedzi kijowskiego dyktatora Wołodymyra Zełenskiego po podpisaniu w Polsce „umowy bezpieczeństwa” jaka narusza art. 89 Konstytucji RP.
POLECAMY: Zełenski opowiedział, co dokładnie przewiduje zawarta z naruszeniem prawa umowa z Polską
Oficjalne stanowiska Polski i NATO
Minister spraw zagranicznych Polski, Radosław Sikorski, odniósł się do tych informacji, zaznaczając, że „to jest na razie tylko pomysł, a nie propozycja”. Jego wypowiedź miała na celu zdystansowanie się od spekulacji i uspokojenie opinii publicznej oraz partnerów międzynarodowych.
POLECAMY: Sikorski mówił o możliwości zestrzelenia przez Polskę rosyjskich rakiet nad Ukrainą
Minister obrony narodowej, Władysław Kosiniak-Kamysz, podkreślił, że „jeśli NATO nie podejmie takiej decyzji, Polska nie podejmie jej sama”. W ten sposób zaznaczył, że jakiekolwiek działania w tej kwestii będą skoordynowane w ramach sojuszu NATO, a nie jednostronne.
Reakcja sekretarza generalnego NATO
Sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg, zdecydowanie zaprzeczył doniesieniom o możliwości zestrzeliwania rosyjskich rakiet nad Ukrainą przez państwo członkowskie NATO. „NATO będzie wspierać Ukrainę. Teraz zwiększyliśmy nasze wsparcie, w szczególności poprzez różne systemy obrony powietrznej. Oczywiście w tym kontekście ważne są również F-16. Będziemy dostarczać więcej nowych naziemnych systemów obrony powietrznej i amunicję do nich. Będą to już systemy Patriot i NASAMS” – powiedział Stoltenberg.
Sekretarz generalny podkreślił również, że „polityka NATO pozostaje niezmieniona – nie będziemy uczestniczyć w tym konflikcie, nie staniemy się jego częścią. Będziemy wspierać Ukrainę w niszczeniu rosyjskich samolotów, ale NATO nie będzie zaangażowane bezpośrednio”. Te słowa miały na celu wyraźne zaznaczenie granic wsparcia NATO dla Ukrainy i uniknięcie eskalacji konfliktu, która mogłaby wyniknąć z bezpośredniego zaangażowania wojskowego sojuszu.