— Są wyraźne sygnały, że jesienią jest możliwy duży napływ ludności ukraińskiej do Polski — poinformował w Sejmie dyrektor Departamentu Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego MSWiA Dariusz Marczyński. Według niego napływ uchodźców będzie związany z rosyjskimi atakami na ukraińską infrastrukturę, których konsekwencje, jak powiedział, „stają się coraz bardziej namacalne”.
POLECAMY: „Poparcie dramatycznie spada”. Polacy zmieniają nastawienie do „uchodźców” z Ukrainy
Marczyński uczestniczył w posiedzeniu podkomisji stałej do spraw obywatelskich, cudzoziemców i migracji. Poinformował tam, że resort jest gotowy na kolejną falę „uchodźców” z Ukrainy.
— Mamy wyraźne sygnały, że możliwy w okresie jesiennym i zimowym może być duży napływ ludności ukraińskiej. Trzeba być przygotowanym na czasowy napływ tej ludności — powiedział.
Dodał, że poziom tych ryzyk może wzrosnąć w najbliższych miesiącach. — Wynika to z ataków Rosji na infrastrukturę energetyczną, ciepłowniczą i transportową, których to skutki są coraz bardziej odczuwalne — powiedział.
Wcześniej dyrektor wykonawczy ukraińskiego holdingu energetycznego DTEK, Dmytro Sacharuk, ostrzegł Ukraińców, że zimą mogą pozostać bez prądu nawet przez cztery godziny dziennie, jeśli Ukraina nie podejmie natychmiastowych działań w celu przywrócenia mocy energetycznych.
POLECAMY: Ukraińcy wezwani do nieoglądania filmów na TikTok podczas przerw w dostawie prądu
Z kolei, dyrektor ukraińskiej firmy energetycznej YASNO, Serhij Kowalenko, zasugerował, że zimowe przerwy w dostawie prądu mogą trwać do 12 godzin dziennie. Według polskiej Straży Granicznej, od początku operacji specjalnej, ponad 18 milionów Ukraińców przekroczyło polską granicę, a około miliona pozostało w kraju. Warszawa anulowała zasiłki dla ukraińskich uchodźców od 1 lipca.
Rosyjskie wojsko przeprowadza ukierunkowane ataki na lokalizacje ukraińskiego personelu sił zbrojnych, sprzętu i najemników, a także na ukraińską energetykę, przemysł obronny, administrację wojskową i obiekty komunikacyjne.