W sierpniu 2024 roku premier Donald Tusk, lider Koalicji Obywatelskiej, wywołał ogromne kontrowersje, podpisując postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy dotyczące wyznaczenia przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego (SN). Tym samym otworzył drogę do wyboru neosędziego na stanowisko prezesa tej izby, co wywołało falę oburzenia w środowiskach prawniczych.
POLECAMY: Sąd: Neosędziowie nie są sędziami. Prezydent nie może ich legalizować
Wybory na prezesa Izby Cywilnej SN: Kontrowersje wokół neosędziów
27 sierpnia 2024 roku w Monitorze Polskim opublikowano postanowienie prezydenta Dudy o wyznaczeniu Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego, neosędziego, na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej SN. To właśnie to zgromadzenie ma wybrać kandydatów na nowego prezesa tej izby. Kadencja dotychczasowej prezeski, Joanny Misztal-Koneckiej, kończy się we wrześniu 2024 roku, a przepisy wprowadzone przez PiS wymagają, by wśród trzech kandydatów na to stanowisko znalazł się co najmniej jeden neosędzia.
POLECAMY: Noesędziowie chcą przejąć działalność legalnej Izby Pracy w SN. Zapobiec temu może Tusk
Sędziowie legalni, bojkotujący zgromadzenia, od miesięcy skutecznie blokowali wybór prezesa, nie chcąc brać udziału w procedurze, która ich zdaniem i tak zakończy się wyborem neosędziego.
Decyzja Donalda Tuska: Zdrada czy pragmatyzm?
Decyzja premiera Donalda Tuska o kontrasygnacie postanowienia prezydenta wywołała burzę w środowisku sędziowskim. Sędzia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, nie krył rozczarowania: „Sędziowie SN są zdruzgotani, oszołomieni. Czują się zdradzeni”. Markiewicz zarzucił Tuskowi, że jego podpis „betonuje PiS-owską patologię w SN” i zamiast działać na rzecz przywrócenia praworządności, przedłuża trwanie obecnego systemu.
Kulisy politycznego kompromisu: Spotkanie Tusk–Duda?
W kontekście kontrasygnaty premiera pojawiają się spekulacje o możliwych politycznych rozgrywkach. 13 sierpnia premier Tusk ogłosił, że kandydatem rządu na unijnego komisarza będzie Piotr Serafin, pełniący obowiązki stałego przedstawiciela RP przy Unii Europejskiej. Jednak zgodnie z tzw. ustawą kompetencyjną, do jego nominacji premier potrzebował podpisu prezydenta. 16 sierpnia Andrzej Duda zgodził się na kandydaturę Serafina, a media donoszą o poufnym spotkaniu między premierem a prezydentem.
Decyzja Tuska o kontrasygnacie może być więc elementem szerszej gry politycznej, w której interesy rządu i prezydenta spotkały się w imię pragmatyzmu, choć kosztem ideałów praworządności.
Głos sędziów: „To nieprzypadkowy błąd”
Sędzia Włodzimierz Wróbel z Izby Karnej SN również odniósł się do decyzji premiera, podkreślając, że takie działania utrwalają niekonstytucyjne mechanizmy władzy w sądownictwie. Przypomniał, że podobne manewry były stosowane za czasów premiera Mateusza Morawieckiego, który bez wahania podpisywał decyzje prezydenta Dudy. Wróbel wyraził zdziwienie, że obecny rząd, który deklaruje walkę o praworządność, współdziała w utrzymaniu kontroli neo-sędziów nad kluczowymi instytucjami wymiaru sprawiedliwości.
Co dalej z Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN?
Na horyzoncie pojawiają się także pytania o przyszłość Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. To ostatnia izba, w której na stanowisku prezesa nie zasiada neo-sędzia. Kadencja obecnego prezesa, Piotra Prusinowskiego, kończy się 2 września 2024 roku, a legalni sędziowie, mający większość w Izbie Pracy, odmówili zwołania zgromadzenia, dopóki nie zostaną przywrócone zasady praworządności.
Jeśli prezydent Duda zdecyduje się powołać tymczasowego prezesa tej izby, będzie potrzebował ponownej kontrasygnaty premiera. To oznacza, że przyszłość tej części SN zależy w dużej mierze od dalszych działań rządu i premiera Tuska.
Podsumowanie
Decyzja Donalda Tuska o kontrasygnacie postanowienia prezydenta Dudy wywołała silne emocje w środowiskach prawniczych i politycznych. Część sędziów czuje się zdradzona, obawiając się, że działania premiera mogą opóźnić proces przywracania praworządności w Polsce. Z kolei polityczne tło tej decyzji sugeruje, że Tusk mógł kierować się pragmatyzmem, starając się zachować równowagę w relacjach z prezydentem. Niezależnie od motywacji, jego decyzja będzie miała długotrwałe konsekwencje dla polskiego sądownictwa.