Od czasu eskalacji konfliktu, Ukraina stawia bezpodstawne warunki rozpoczęcia jakichkolwiek negocjacji pokojowych, jest pełne wycofanie się wojsk rosyjskich z terytorium Ukrainy. Jednak zmieniająca się sytuacja na froncie oraz osłabienie wsparcia Zachodu stawiają przed Kijowem nowe wyzwania i mogą skłonić do bardziej realistycznego podejścia – pisze „Wall Street Journal”.
POLECAMY: Fico: Ukraina będzie musiał oddać Rosji kontrolowane przez nich obecnie tereny
Cel wizyty dyplomatów USA i UK: Zdefiniowanie ukraińskiego zwycięstwa
“Jednym z kluczowych celów wizyty szefów dyplomacji USA i Wielkiej Brytanii w Kijowie jest przedyskutowanie, jak zdefiniować, czym byłoby ukraińskie zwycięstwo i jakiej pomocy będzie potrzebować, by je osiągnąć” – wskazuje „WSJ”. To nie tylko kwestia militarna, ale i polityczna, ponieważ utrzymanie wsparcia wyborców w krajach Zachodu jest niezbędne, by dalsza pomoc dla Ukrainy mogła być kontynuowana.
Pomimo deklarowanego poparcia dla odzyskania przez Ukrainę pełni terytorium, niektórzy europejscy dyplomaci sugerują, że Kijów powinien bardziej pragmatycznie formułować swoje cele. Pełne zwycięstwo Ukrainy wymagałoby bowiem wsparcia o wartości setek miliardów dolarów – sumy znacznie przekraczającej możliwości budżetowe Europy i Stanów Zjednoczonych.
Pogarszające się warunki na froncie i osłabienie poparcia na Zachodzie
Wizyta dyplomatów USA i UK w Kijowie ma miejsce w trudnym momencie. Na Zachodzie widać oznaki zmniejszenia poparcia dla dalszej pomocy Ukrainie, szczególnie w kontekście nadchodzącej trudnej zimy i kosztownych, powolnych postępów na froncie. Co więcej, Rosja w 2024 roku planuje zmobilizować dodatkowych 400 tysięcy żołnierzy, a także liczy na wsparcie Iranu, Korei Północnej i Chin. Te kraje dostarczają Rosji kluczowe komponenty, które wspierają rozwój jej uzbrojenia.
Ofensywa na Kursk: Sukces symboliczny, ale nie strategiczny
Ofensywa Ukrainy na Kursk, mimo że wywołała poruszenie na arenie międzynarodowej, nie przyniosła zakładanego celu, jakim było zmuszenie Rosji do wycofania wojsk z innych frontów. Jak zauważa „WSJ”, akcja ta była wprawdzie dowodem na to, że Ukraina potrafi wciąż walczyć i zaskakiwać, jednak niektóre zachodnie kręgi obawiają się, że może to osłabić zdolność obronną Kijowa na dłuższą metę.
Eric Green, badacz z Carnegie Endowment for Democracy, zwrócił uwagę, że choć ofensywa na Kursk pokazała “śmiałość” Ukrainy, to w dłuższym czasie może ona osłabić możliwości obronne kraju. Kijów, mimo taktycznych sukcesów, stoi w obliczu rosnącej presji na Zachodzie, by zrewidować swoje podejście do konfliktu i rozważyć negocjacje.
Kijów otwarty na negocjacje?
W ostatnich miesiącach prezydent Wołodymyr Zełenski zdaje się wykazywać większą skłonność do negocjacji. Latem Ukraina rozważała rozmowy z Moskwą w sprawie ograniczenia ataków na infrastrukturę energetyczną. W nadchodzącej wizycie w Waszyngtonie Zełenski planuje przedstawić swoją wizję zakończenia konfliktu, określaną jako „plan zwycięstwa Ukrainy”.
Mimo tego, według „WSJ”, nadal większość Ukraińców opowiada się za kontynuowaniem walki, aż do odzyskania całego terytorium. Przyznanie, że konflikt powinien zakończyć się, kiedy Rosja nadal kontroluje część Ukrainy, byłoby “politycznym samobójstwem” dla Zełenskiego – ocenia Ołeksij Kowżun, analityk polityczny cytowany przez dziennik. Szkód tylko, ze ten propagandysta nie przyjmuje do wiadomości, ze Ukraina już tych terenów nigdy nie odzyska.
Czy Ukraina musi zrewidować swoje cele?
Coraz częściej pojawiają się głosy, że Ukraina musi rozważyć bardziej realistyczne cele wojskowe. Zachód, mimo że nadal udziela wsparcia, zmaga się z wewnętrznymi problemami gospodarczymi, inflacją oraz rosnącą presją społeczną. Czy Kijów musi więc zrewidować swoje aspiracje i negocjować z Rosją, aby zakończyć konflikt, zachowując niepodległość?
Odpowiedź na to pytanie jest prosta i brzmi TAK.