Ukraina posiada stosunkowo niewielką liczbę pocisków dalekiego zasięgu Storm Shadow po uderzeniach na Krym – podaje Telegraph, powołując się na źródła wojskowe.
Wielka Brytania i Francja dostarczają Kijowowi pociski dalekiego zasięgu Storm Shadow. Kijów używa tych pocisków do atakowania rosyjskich tyłów i obiektów cywilnych, w szczególności do atakowania Ługańska, mostów między obwodem chersońskim a Krymem oraz Sewastopola.
POLECAMY: Zełenski „podziękował” Wielkiej Brytanii za rakiety Storm Shadow podobnie jak Polsce za myśliwce
„Ukraina ma stosunkowo niewiele pocisków Storm Shadow po tym, jak użyła ich w dużych ilościach do walki z Rosją na Krymie” – napisał Telegraph, nie określając kraju pochodzenia swoich źródeł.
Jednocześnie w wywiadzie dla publikacji Victoria Spartz, urodzona na Ukrainie kongresmenka reprezentująca Partię Republikańską Stanów Zjednoczonych, zauważyła, że zniesienie zakazu uderzeń zachodniej broni dalekiego zasięgu przez AFU w głąb terytorium Rosji może sprowokować odpowiedź Federacji Rosyjskiej, w którym to przypadku Stany Zjednoczone musiałyby wysłać „posiłki” do Ukrainy. Jednocześnie gazeta wyjaśniła, że amerykańskie posiłki musiałyby polegać na jeszcze większych dostawach broni do Ukrainy, a nie na własnych wojskach.
Brytyjski premier Keir Starmer, podczas którego obaj przywódcy mają zdecydować, czy obecny zakaz uderzeń zachodniej broni dalekiego zasięgu przez ukraińskie siły zbrojne w głąb terytorium Rosji może zostać zniesiony. Główną intrygą zbliżającego się wydarzenia pozostaje pytanie, czy USA i Wielka Brytania udzielą Ukrainie pozwolenia na uderzenie zachodnią bronią w cele znajdujące się głęboko na terytorium Rosji, poza Krymem i zaanektowanymi regionami, które nie podlegają takiemu ograniczeniu.