Kilkaset tysięcy złotych z pieniędzy podatników – dokładnie 650 tys. zł – zostało wydanych przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej na promocję programu „Aktywny Rodzic”. Wydaje się, że środki te zostały zmarnowane, ponieważ spot promujący program został ostatecznie wycofany z mediów. Czym jest „babciowe” i dlaczego spot stał się zarzewiem konfliktu na najwyższych szczeblach rządowych? Prześledźmy wydarzenia i skutki tej decyzji.
„Babciowe” – nowy program socjalny
Program „Aktywny Rodzic”, który ruszył 1 października, ma na celu wsparcie rodziców dzieci w wieku od 12. do 35. miesiąca życia. Głównym elementem tego programu jest tzw. „babciowe”, czyli świadczenie w wysokości 1500 zł miesięcznie, które ma trafić do rodziców. Program ten ma także szczególne wsparcie dla opiekunów dzieci z niepełnosprawnościami. Inicjatywa ta została przyjęta jako istotny element polityki prorodzinnej, który miał zwiększyć aktywność zawodową rodziców, a zarazem stanowić dodatkowe wsparcie finansowe dla rodzin z małymi dziećmi.
Kosztowna kampania i jej skutki
W ramach promocji programu, już pod koniec sierpnia Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) rozpoczęło kampanię medialną, której twarzą stała się minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy. Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, to właśnie ten spot promocyjny wywołał konflikt pomiędzy minister Dziemianowicz-Bąk a premierem Donaldem Tuskiem.
Z doniesień wynika, że premier Tusk uznał spot za próbę autopromocji minister, co w jego ocenie przypominało kampanie „z czasów rządów PiS”. „Gdy tylko zobaczył spot w telewizji, kazał go wycofać” – informuje Wirtualna Polska. Premier podkreślił również, że w obecnych czasach rząd nie powinien koncentrować się na „spotach i błyskotkach”, ale na realnym kontakcie z obywatelami i informowaniu o programie na spotkaniach z wyborcami.
Koszty usuniętej reklamy
Dalsze kontrowersje wywołała kwota, jaką resort przeznaczył na spot. Z informacji udostępnionych przez Gazeta.pl wynika, że na samą produkcję spotu wydano 80 tys. zł brutto, a dodatkowe 570 tys. zł przeznaczono na jego emisję na antenach trzech głównych nadawców telewizyjnych: TVP (200 tys. zł), TVN (200 tys. zł) i Polsat (170 tys. zł). W efekcie całość kampanii kosztowała podatników 650 tys. zł, a jej rezultat został szybko wycofany z obiegu.
Konflikt w rządzie
Spot promocyjny, zamiast zjednoczyć obóz rządzący wokół programu prorodzinnego, stał się punktem zapalnym między premierem Tuskiem a minister Dziemianowicz-Bąk. Jak donosi WP, część polityków PO widziała w spocie próbę prekampanii Agnieszki Dziemianowicz-Bąk przed nadchodzącymi wyborami prezydenckimi. „Nigdy nie było wielkiej chemii między Agą a Tuskiem, a teraz te relacje jeszcze się pogorszą” – mówił anonimowy członek rządu. Konflikt ten może wpłynąć na przyszłe działania rządu, który wkrótce przejdzie na „tryb kampanijny”.
Rzeczywiste cele kampanii
O ile minister Dziemianowicz-Bąk chciała zwrócić uwagę na nowe świadczenie i wsparcie dla rodzin, o tyle wizerunkowe skutki okazały się odwrotne. Zamiast skupić się na promocji programu i przedstawieniu jego korzyści dla rodzin, media zaczęły koncentrować się na konflikcie wewnątrz rządu oraz na wysokich kosztach wycofanego spotu.
Podsumowanie
Kampania promująca „babciowe” miała na celu zachęcenie rodziców do skorzystania z nowego świadczenia i przedstawienie programu „Aktywny Rodzic” jako odpowiedzi na potrzeby rodzin. Jednak zamiast pozytywnego odbioru społecznego, kampania zakończyła się skandalem i krytyką. Wydane 650 tys. zł z kieszeni podatników na wycofany spot promocyjny jest przykładem, jak błędne decyzje w sferze politycznej mogą wpływać na marnotrawstwo publicznych pieniędzy. Jak program „Aktywny Rodzic” zostanie oceniony przez społeczeństwo, pokaże czas, ale już teraz warto zastanowić się, czy lepsza promocja i bardziej przemyślana komunikacja z obywatelami mogłyby zapobiec kontrowersjom, które nadszarpnęły reputację zarówno ministerstwa, jak i rządu.