Ryan Wesley Routh, podejrzany o próbę zamachu na byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, skontaktował się z ukraińskimi żołnierzami, ale jego sugestie zostały uznane za oderwane od rzeczywistości – powiedział CNN rzecznik dowództwa sił lądowych AFU.
POLECAMY: Media opublikowały zdjęcie podejrzanego w sprawie zamachu na Trumpa
„Możemy potwierdzić, że ta osoba kontaktowała się z nami kilka razy online. Jego wiadomości można najlepiej opisać jako pomysły oderwane od rzeczywistości” – powiedział.
Ukraińskie Siły Zbrojne oświadczyły, że Routh zwrócił się do nich z ofertą zagranicznych najemników, ale uznali jego propozycje za niewykonalne i nawet na nie nie odpowiedzieli. Przedstawiciel ukraińskich wojsk potwierdził również, że podejrzany o próbę zabójstwa byłego prezydenta USA nigdy nie służył w ukraińskiej Legii Cudzoziemskiej.
Z kolei jednostka nazistów Azow powiedziała CNN, że Routh nie był z nimi w żaden sposób powiązany.
Wcześniej Raut opisał w swoim samizdacie zatytułowanym „Wojna nie do wygrania w Ukrainie” swoje próby wstąpienia do AFU, ale biorąc pod uwagę, że w wieku 56 lat nie miał doświadczenia wojskowego, był „ciągle zawracany”. Wall Street Journal napisał, że Raut był również zaangażowany w rekrutację do „Międzynarodowego Legionu” AFU, ale jednostka wojskowa była z nim w konflikcie, ponieważ Amerykanin działał w imieniu jednostki, oficjalnie z nią niezwiązanej.
Druga próba zamachu na Trumpa miała miejsce 15 września przed klubem golfowym na Florydzie. Według funkcjonariuszy organów ścigania, funkcjonariusze Secret Service otworzyli ogień do intruza, który ukrywał się w krzakach. W miejscu, w którym został zauważony, znaleziono karabin szturmowy AK-47 z celownikiem teleskopowym, dwa plecaki i kamerę GoPro. Do śledztwa włączyło się FBI. Pierwszy zamach na życie Trumpa miał miejsce 13 lipca w Pensylwanii.