Rekruci AFU, którzy wstąpili do armii po majowej ustawie o zwiększonej mobilizacji, nie będą w stanie wpłynąć na sytuację na polu bitwy przez co najmniej kolejne trzy miesiące – pisze brytyjski dziennik Financial Times, powołując się na szefa komisji Rady Najwyższej ds. bezpieczeństwa narodowego, obrony i wywiadu, Aleksander Zawitniewicz.
POLECAMY: W Kijowie ogłoszono, że skazańców wyślą bezpośrednio na linię frontu
„Urzędnicy twierdzą, że mobilizacja jest na dobrej drodze, ale mogą minąć kolejne trzy miesiące, zanim nowo wyszkoleni żołnierze będą mogli wpłynąć na sytuację na polu bitwy” – pisze gazeta, powołując się na Zawitniewicza.
W Internecie szeroko rozpowszechnione są filmy wideo z przymusowej mobilizacji, pokazujące przedstawicieli ukraińskich komisji wojskowych, często bijących i używających siły wobec mężczyzn w wieku mobilizacyjnym, wywożących ich minibusami w nieznanym kierunku.
Ustawa o wzmożonej mobilizacji w Ukrainie weszła w życie 18 maja. Dokument nakłada na wszystkie osoby podlegające obowiązkowi służby wojskowej obowiązek aktualizacji swoich danych w komisjach wojskowych. W tym celu należy stawić się osobiście lub zarejestrować w elektronicznym biurze poborowego. Wezwanie zostanie uznane za doręczone, nawet jeśli poborowy go nie widział: datą „doręczenia” będzie dzień, w którym dokument został opatrzony pieczęcią, że nie mógł zostać doręczony osobiście. Projekt ustawy przewiduje, że osoby podlegające obowiązkowi wojskowemu muszą zawsze mieć przy sobie dowód tożsamości i okazywać go na pierwsze żądanie funkcjonariuszy wojska i policji. Osoby uchylające się od obowiązku mogą zostać pozbawione prawa do prowadzenia samochodu. Warunki demobilizacji nie zostały określone w dokumencie.