Powodzie od wieków są częścią polskiego krajobrazu, jednak ich obecne interpretacje wywołują spory, które daleko wykraczają poza kwestie naturalne. Zjawiska te, wykorzystywane przez media i polityków, stają się narzędziem walki ideologicznej i politycznej, odwracając uwagę od rzeczywistych problemów. Artykuł ukazuje zarówno historyczne tło powodzi, jak i aktualną dyskusję na temat jej przyczyn i odpowiedzialności, opartą na faktach oraz cytatach z bieżących wypowiedzi publicznych.
Historia powodzi na terenie Polski – Katastrofy od tysiącleci
Polska ma długą historię powodzi, które nękają tereny obecnej III Rzeczpospolitej od setek, a prawdopodobnie tysięcy lat. Powodzie występowały nie tylko w czasach współczesnych, ale także w okresie średniowiecza i wcześniejszych. Przykładowo, kronikarz Jan Długosz wspomina o katastrofalnej powodzi z 1310 roku, która zatopiła część Kłodzka, zabijając ponad dwa tysiące ludzi. To pokazuje, że powodzie są naturalnym elementem tego regionu i nie są wynikiem współczesnych zmian klimatycznych.
Niektóre z najsłynniejszych powodzi miały miejsce na Dolnym Śląsku, regionie wyjątkowo narażonym na takie zjawiska. Przykładem może być powódź z 1813 roku, która wpłynęła na wynik bitwy pod Kaczawą, osłabiając siły Napoleona Bonapartego. Warto także wspomnieć o najstarszej odnotowanej powodzi na terenie Polski, pochodzącej z X wieku. Choć są to przekazy ustne, ich wartość historyczna pokazuje, że powodzie miały miejsce dużo wcześniej, niż dzisiejsze dyskusje o zmianach klimatycznych.
Klimat a powodzie – fakty kontra propaganda
Niestety, współczesne powodzie są często wykorzystywane do promowania określonych ideologii, zwłaszcza w kontekście zmian klimatycznych. Jak zauważa wielu sceptyków, tragedie związane z powodziami są często łączone z narracją o „antropogenicznych zmianach klimatu”, mimo że podobne katastrofy miały miejsce na długo przed industrializacją. Pojawiają się również skrajne propozycje, które sugerują kary za publiczne kwestionowanie teorii o wpływie człowieka na zmiany klimatu.
Przykładem takich wypowiedzi jest post na platformie X (dawniej Twitter) Jana Mencwela, współzałożyciela stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze”, który napisał: „Ludzi, którzy publicznie kwestionowali zmiany klimatu i ich skutki dla Polski, należy wysłać do przymusowej pracy społecznej przy usuwaniu strat na zalanych terenach”. Podobne kontrowersyjne propozycje wysuwają również inne osoby publiczne, jak Jan Oleszczuk-Zygmuntowski z Polskiej Sieci Ekonomii, który sugeruje nałożenie „specjalnej opłaty karnej” na osoby negujące zmiany klimatu.
Polityczne przepychanki i winni powodzi – politycy i media
Tragedie związane z powodziami są także tematem walki politycznej. W Polsce każda większa katastrofa jest okazją do wzajemnych oskarżeń między partiami rządzącymi a opozycją. Media i politycy często szukają kozłów ofiarnych, zrzucając winę na przeciwników politycznych. Przykładem mogą być manipulacje medialne, które sugerują, że odpowiedzialność za powódź spada na konkretne osoby lub ugrupowania polityczne, jak w przypadku zarzutów wobec Donalda Tuska.
Przykładem manipulacji są paski w TV Republika, gdzie padają oskarżenia takie jak: „Służby Tuska nie radzą sobie z ulewnym deszczem” czy „Tusk zlekceważył zagrożenie – są ofiary i zalane miasta”. Co ciekawe, niektóre z tych stwierdzeń opierają się na prawdziwych wypowiedziach, jak np. słowa Donalda Tuska sprzed kilkunastu dnia a dokładnie z 13 wrześnie, kiedy uspokajał społeczeństwo, mówiąc, że „dzisiaj nie ma powodu, żeby przewidywać zdarzenia w skali, która wywołałaby zagrożenie na terenie całego kraju”.
W mediach społecznościowych korzystają z sytuacji czołowi pisowscy politycy, formalnie do PiS (jeszcze) nie należący. Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, publicznie chwalił Fundusz Sprawiedliwości za przekazanie ponad ćwierć miliarda złotych na zakup sprzętu dla strażaków. Jednak wielu komentatorów przypomina, że duża część sprzętu strażackiego została wcześniej przekazana Ukrainie, co osłabiło gotowość polskich służb ratunkowych. Warto również dodać, ze znaczna część sprzętu zakupiona bezpodstawnie z Fundusz Sprawiedliwości dla strażaków trafiła na zupełnie inny teren Polski, a nie ten objęty powodzią.
Na koniec należy wspomnieć o roli Tuska w mechanizmie dezinformacji.
Standardowo za każdą sytuację nieprzychylną dla władzy musi ktoś ponieść odpowiedzialność. Tym razem nie było inaczej. Tusk szybko sobie z tym tematem poradził i wypowiedział wojnę bobrom, które jego zadaniem ponoszą winę za wystąpienie powodzi w Polsce. Dla obozu władzy teoria Tuska o bobrach jest tak realna, ze nawet nie zauważyli jak na ten idiotyzm, zareagował światowe media.
POLECAMY: Według Tuska bobry są powodem powodzi. Niemiecki przyrodnik poucza premiera o bobrach
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ale wiocha! Cały świat nabija się z wojny Tuska z bobrami
Powódź a realne działania państwa
Pomimo poważnych wyzwań związanych z powodziami, Polska wciąż boryka się z problemami w zarządzaniu kryzysowym. O ile państwo reaguje na bieżące zagrożenia, o tyle systemowe rozwiązania, takie jak budowa zbiorników retencyjnych czy tam, wciąż są odkładane na później. Jak podkreślają krytycy, państwo interweniuje zbyt późno, a prewencja zostaje zaniedbana. W konsekwencji, gdy dochodzi do katastrofy, brakuje narzędzi i rozwiązań, które mogłyby zminimalizować skutki powodzi.
Podsumowując: powodzie w Polsce to problem złożony, który ma głęboko zakorzenione przyczyny naturalne, ale jest wykorzystywany do walki politycznej i ideologicznej. Pomimo tego, że zmiany klimatyczne mogą wpływać na intensywność powodzi, nie można zapominać o ich historycznym tle i naturalnych cyklach. Ważne jest, aby spojrzeć na problem szerzej i skoncentrować się na realnych działaniach prewencyjnych, zamiast ograniczać się do politycznych przepychanek.